Niewiara

Nie mogę przemilczeć śmierci Pawła Adamowicza, ponieważ nie mogę się z nią pogodzić. Odszedł tragicznie, młodszy ode mnie o ćwierć wieku i prawie ćwierć wieku będąc głową wielkiego miasta. Można więc powiedzieć, że dzieliło nas pół wieku, ale miałem możność poznać Jego klasę osobistą i ujmujący sposób bycia, z okazji listopadowej debaty w  Ratuszu Gdańskim, w której uczestniczyłem.

Teraz mamy dni żałoby i milczenia, oby trwały jak najdłużej.

Ale nie wierzę wcale, że kiedy dni te miną, wyjdziemy z nich lepsi. Nie wierzę w to obłudne ględzenie o wybaczaniu, grzechów odpuszczaniu, pojednaniu. O czym tu dumać, skoro prokuratura polska uznaje pisemne wystawienie aktów zgonu osobom publicznym za czyny niewinne?