Z baśni…

Ta książka (Wiesław Myśliwski, W środku jesteśmy baśnią. Mowy i rozmowy, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022), która do mnie doszła przedwczoraj, wydana jest pięknie: obwoluta w tonacji brązu z wymownym portretem, oprawa, tytuł, słowo od wydawcy, ilustracje, rozplanowanie stron, czcionka druku, lekka sepia papieru. Wszystko jak należy, aby uczcić jubileusz (90 lecie) pisarza. Rzecz powstała z inicjatywy Znaku, tym większe więc uznanie dla redaktorów, bo autor nie był pewnie łatwy we współpracy, albo tak sobie tylko kwękał w rozmowach telefonicznych z przyjaciółmi.

Z dwóch części książki – Mowy i rozmowy – ważniejsza wydaje mi się część pierwsza, choć całość na razie przejrzałem. Myśliwski bardzo rzadko wypowiadał się wprost o sobie, swoim pisarstwie i wizji świata, ale kiedy już mu się to przydarzyło (na sześćdziesiąt lat twórczości jest to raptem stron sto dwadzieścia, czyli po dwie na rok), czynił to zwięźle, istotnie i celnie. Jestem nieomal wyznawcą tych jego przemów, a że nie są to czcze słowa potwierdzi poniższa anegdota.

Otóż kiedy Wiesław mi pierwszy raz powiedział, że ta książka jest przygotowywana, a było to jakiś czas temu (chyba jeszcze przed pandemią), zaraz przypomniałem sobie jego wypowiedź z roku 1985, wygłoszoną w Starej Prochowni, z okazji Nagrody Klubu Kultury Chłopskiej za Kamień na kamieniu. Pamiętałem ją bardzo dobrze, bo wypowiedział tam zdanie, które uznałem za genialne i wielokroć je potem, w różnych gronach, powtarzałem: Piszę, bo nie wiem. I dodawałem: Jakbym wiedział, to bym nie pisał. Ten tekst, jak się okazało, nam się zagubił, autor nie miał rękopisu, a ja nie pamiętałem, gdzie był publikowany. Myśleliśmy, że w “Twórczości”, ale w bibliografii go nie było, potem Wiesław przypomniał sobie, że w “Polityce”. Przeglądałem to, co  z tygodnika zdigitalizowane, ale rocznika 1985 jeszcze nie było. Niezawodna okazała się Wojewódzka Biblioteka w Kielcach, która tekst odnalazła i odbitkę przesłała autorowi. I dzięki temu znalazł się on nie tylko w tej Summie (tytuł wstępu Jerzego Ilga) Myśliwskiego, ale nawet na jej czele, pod tytułem Wyznanie. Zaś wygłoszona dwadzieścia pięć lat później (rok 2009) w Uniwersytecie Opolskim, mowa z okazji doktoratu honorowego, zyskała w druku tytuł: Piszę, bo nie wiem.

Przeczytałem to Wyznanie z wewnętrznym drżeniem i trafiłem na zapamiętane zdanie, bo jest: Piszę, bo nie wiem. Ale tego drugiego (Jakbym wiedział, to bym nie pisał) nie ma, a jestem pewien, że Wiesław je wypowiedział. Może nie miał go zapisanego i dlatego nie znalazło się w druku? Czy to ja się pod niego podszyłem i to wielokrotnie? Jeśli tak – liczę na jego wyrozumiałość.

Na koniec – odnalazłem ten wycinek (Mówi Wiesław Myśliwski, “Polityka” 1985, nr 51/52). Był schowany pod obwolutą pierwszego wydania Kamienia na kamieniu. Już po wszystkim – kiedy książka była w druku.