Pytanie

Mimo, że już prawie półtora miesiąca minęło od początku napływu ukraińskich uchodźców, Polacy nie ustają w pomocy. Wczoraj podano, że w działania wspierające zaangażowane jest trwale około dwóch milionów wolontariuszy. To jest jakiś społeczny fenomen, którego skalę i głębię trudno pojąć. Czy to możliwe, żebyśmy nie tylko czynnie współczuli zagrożonym dzisiaj Ukraińcom, ale mieli też przeświadczenie o dziejowym przewrocie, jakim byłby trwały sojusz i rzeczywista przyjaźń? Odpowiedź na to pytanie mnie przerasta, ale dobrze jest je sobie uświadamiać.