***



Marta Aleksandra Balińska, Ludwik Rajchman. Życie w służbie ludzkości. Przedmowa Bronisław Geremek. Przełożyli: Maria Braunstein, Michał Krasicki. Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 2012.

Zobacz wpis następny w Zapiskach


Ostrowidz i zaślepienie



Saul Friedlander, Refleksy nazizmu. Esej o kiczu i śmierci. Przełożył Marcin Szuster. Wstęp Paweł Śpiewak. Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011. Z podzięką dla Redaktora Burka!

To brawurowo napisany esej, którego motto można wziąć z Brzozowskiego: “każde zaprzeczenie ma w sobie naturę tego <tak>, przeciw któremu się zwraca”. Polimorfizm nazizmu i jego wnikanie w różne postawy fascynuje autora i czyni go krytycznym ostrowidzem. 

Pierwszymi pisarzami europejskimi, którzy otworzyli  naszą wrażliwość na takie metamorfozy i nastawili do nich krytycznie, zaraz po wojnie,  byli Tadeusz Borowski i Tadeusz Różewicz. Nie znajduję jednak żadnych do nich odwołań, ani w tekście eseju, ani we wstępie Pawła Śpiewaka, ani też w zapisie dyskusji, którą opublikowała “Kultura Liberalna”. 

Jak widać zauroczenie łatwo przechodzi w zaślepienie.  


Oko za oko



Zadziwił mnie Paweł Lisicki, dlatego potrzymałem sobie jego komentarz parę tygodni, aby ochłonąć. Ale po ich upływie nic się nie zmieniło i w zadziwieniu pozostaję nadal. Napisał on mianowicie tak:

To, co zmienia perspektywę i pozwala uzasadnić stosowane przez Amerykanów środki i zgodę na wydanie im bazy, to sposób prowadzenia walki przez islamistów. Terroryści nie mieli żadnych skrupułów. Chcieli mordować niewinnych i bezbronnych. Nie znali litości ani współczucia; jedyne, co ich interesowało, to zadanie możliwie największych strat znienawidzonym mieszkańcom Zachodu. Dlatego nie widzę niczego niewłaściwego w tym, że potencjalnym sprawcom zbrodni odmówiono praw przysługujących z zasady człowiekowi.

(Niewczesna gorliwość polskiej prokuratury,  ” Uważam Rze”, 2-9 kwietnia 2012).

Proszę uważnie wczytać się w ten wyimek: po pierwsze – wystarczy być “potencjalnym sprawcą”, czyli kimkolwiek, aby zostać pozbawionym “praw człowieka”; po drugie – ponieważ oni nie mają skrupułów, to i my ich mieć nie musimy; po trzecie – barbarzyńcy są barbarzyńscy, więc i nasze barbarzyństwo jest usprawiedliwione.

Wydawało mi się, że Paweł Lisicki jest chrześcijaninem i ewangelie są jego chlebem powszednim. A on się zatrzymał przed kodeksem Hammurabiego i stamtąd pochodzą jego nauki.


W czepku urodzony



Autor Pirata stepowego, debiutanckiej, lecz dojrzałej książki o Nestorze Machno, legendarnym buntarze okresu rewolucji i wojny domowej w Ukrainie i Rosji, którą przeczytałem od jednego zamachu, wydaje mi się szczęściarzem, w czepku urodzonym. Czytając Pirata stepowego nabierałem z każdą stroną przekonania, że autor trafił na właściwy sobie gatunek, którym jest reportaż historyczny i że służą mu w tej prozie skromność i wnikliwość, wrażliwość i wiedza, empatia i epika. Poprzedników ma znakomitych (Pruszyński, Jasienica, Marian Brandys) a przyszłość świetlaną, jeśli utrzyma się w swojej tematyce (pogranicza polsko-ukraińsko-rosyjskie) oraz skłonnościach rodzajowych: a może by teraz o Mazepie?  

Czego mu życzę ze szczerą zazdrością, gdyż ze swoim gatunkiem męczę się całe życie i ciągle mam jeszcze nadzieję na niego trafić.    


***



Stanisław Łubieński, Pirat stepowy. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2012.

Autorowi dziękuję i zaraz coś o nim napiszę.


***



Opowiedzieć PRL , pod redakcja Katarzyny Chmielewskiej i Grzegorza Wołowca. Instytut Badań LIterackich PAN, Warszawa 2011.

Podziękowania dla Koleżanek i Kolegów z IBL-u.


***



Paweł Maciejko, The Mixed Multitude. Jacob Frank and the Frankist Movement, 1755-1816. University of Pennsylvania Press, Philadelphia 2011.

Już podziękowałem Pawłowi osobnym listem, ale trzeba myśleć o polskiej edycji tej ważnej, także dla dziejów kultury polskiej książki.


Miłosz nieznany, Giedroyc odsłaniany



“Jedną z nęcących zalet tej liczącej 1040 (słownie: tysiąc czterdzieści)  pozycji korespondencji jest to, że są to listy właściwie robocze, nieupozowane, czasem tylko stylizowane na jakąś zasadniczą wypowiedź. W tych listach obie te wielki osobowości zostają odsłonięte w swojej codzienności, choć nie w żadnej kuchni czy alkowie, lecz w warsztatach pracy. Nie są to w ogóle listy pisane do jakiegoś trzeciego adresata, jakim zwykle jest tak zwana potomność, żadnych tutaj koturnów epokowych, jak u Goethego i Schillera, żadnego też wzajemnego napuszenia, jak u Dąbrowskiej i Stempowskiego.”

Andrzej Mencwel, Miłosz nieznany, Giedroyc odsłaniany, “Przegląd Polityczny”, nr 111, 2012, s. 104-111.


Zaproszenie




***



Paweł Żmudzki, Władca i wojownicy. Narracje o wodzach, drużynie i wojnach w najdawniejszej historiografii Polski i Rusi. Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej. Wrocław 2009.

Zdaje się, że takie monumentalne rozprawy piszą już tylko młodzi mediewiści, ale żeby nie wydawała się ona  zamierzchłą, proszę przeczytać rozdział pod obiecującym tytułem: Watahy młodzieżowe. Ta zachęta wraz z podzięką dla autora!


« Previous PageNext Page »