Inka

Wczoraj pożegnaliśmy Inkę. To, że pozostaję wiecznym Jej dłużnikiem napisałem w nekrologu (wspólnym z Małgosią Sz.) Najkrócej i najprościej – udzieliła mi schronienia wtedy, kiedy go nie miałem. I to wystarczy za wszystko – nie potrafię i nie chcę topić w zbędnych słowach tego, co nas łączyło.

Czytałem te wszystkie zadziwiająco podobne nekrologi, ale ich nie zebrałem. A zamiast mówić za siebie, należało by odtworzyć ten jednomyślny wielogłos: żyła wyłącznie dla innych, dawała siebie bezwarunkowo. Choć “innych” nie znała – w Jej kręgu każdy był bliskim.

Od lat już, pomijając teksty funkcjonalne (recenzje, rekomendacje, opinie), właściwie nie pisała. Nie musiała – ona się w nas wszystkich wpisała. I każdy z nas musi się teraz sprawdzać.