Poldek
23/12/2011
Znowu ten sam ucisk w głowie – teraz żegnamy Leopolda Ungera.
W ostatnich latach cieszyłem się nie tylko jego życzliwością, ale i przyjaźnią. Dopiero co, można powiedzieć, bo mam je świeżo w pamięci, spędziliśmy piękne dni we Fryburgu Szwajcarskim. On zaczął mi mówić po imieniu, a ja nie miałem śmiałości zwracać się do niego tak, jak lubił: Poldek!
Teraz o nim tak myślę.