Rozmowy polskie
06/02/2017
Kiedy pani Kasia mnie strzyże, w radiu akurat mówią o przyjęciu tych dzieci z Syrii, na co ona:
– Słyszy pan? O nasze dzieci nie dbają, a o tamte…
Na co ja:
– Pani Kasiu przecież to chodzi o kilkoro wojennych sierot na trzydzieści osiem milionów!
Ona, głosem już słabszym:
– I tak się zaczyna… ( w domyśle, to, co rozpowszechnili rządzacy…)
Ja, bardziej dobitnie:
– Nic się nie zaczyna! Kościół przecież wzywa do opieki nad wojennymi uchodźcami.
Pani Kasia, o której wiem, że jest gorliwą parafianką, milcząco potakuje. A wtedy ja, jeszcze mocniej:
– Wstyd i hańba, jak nie dopuszczą do przyjęcia tych dzieci! Wstyd i hańba!
Nic nie słyszę, ale widzę w lustrze, że się rumieni.