Grom
21/08/2017
Jeszcze dziś rano nic nie było – a teraz jak grom: Janusz Głowacki nie żyje!
Wydawał się uosobieniem zdrowia i sił witalnych, pogody ducha i pobłażliwego humoru.
Dopiero co (pod koniec czerwca) tak mnie przywitał w “Czytelniku”:
– Cieszę się, że jeszcze jesteśmy…
Pojąłem zaraz jego czarny humor, chodziło mu o to, że wokoło nas coraz mniej. I pogadaliśmy sobie żartobliwie tak, jak byśmy akurat my dwaj mieli żyć wiecznie…