Zapis dedykowany
04/02/2018
Od kilkudziesięciu lat staraliśmy się szczególnymi myślami i pracami, drobnymi krokami, znakami i gestami, rozluźniać ten bolesny splot polsko-żydowski (polsko-niemiecki, polsko-ukraiński, polsko-litewski…) tak, aby można było w nim swobodniej oddychać i nie przemieniał się on w duszącą nas pętlę. Kim byliśmy? Och0tniczym korpusem pokoju, który nie został zorganizowany, armią wolontariuszy, którzy powoływali sami siebie, a rozsiani byli po całym kraju i poza jego granicami – spotykałem ich nie tylko w Lublinie, Sejnach i Olsztynie, ale także w Wąsewie, Żarach, Kaliszu oraz we Lwowie i w Nancy. Różniliśmy się genealogiami i poglądami, typami wykształcenia i sposobami ujęcia, jak bywa to na każdym uniwersytecie, potrafiliśmy ze sobą debatować i spierać się do imentu, jak zdarza się to na prawdziwych seminariach, i po nich. Ale jedno nas łączyło – poczucie wspólnego zobowiązania wobec całej dramatycznej przeszłości i przeświadczenie, że przyszłość musi być lepsza, choć nie spełni się nazajutrz. Ale z dnia na dzień, na pewno z roku na rok, było nieco lepiej, co znaczyło, że przybliżamy się do siebie, czyli do prawdy – w całej jej międzyludzkiej złożoności, uczuciowej wrażliwości, intelektualnej niepewności.
Uchwalona jednej nocy, w panicznym pośpiechu, ustawa, rozdarła gwałtem tę zwiewną tkaninę i cofnęła nas do punktu wyjścia, a może i przed niego.
Co robić? Ciągle to samo. Nie ma innej drogi i innych sposobów. Zawsze byliśmy świadomi, że to praca na pokolenia.
Krzysztofowi Czyżewskiemu przypisuję – z podzięką za Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei. Fundacja Pogranicze, Sejny 2017.