***

Sylwia Chutnik1 ma oko bystre, lecz słuch ją zawodzi. Widzi prawie wszystko – nieludzką skalę miasta i ludzkie w nim mateczniki, tętent bazaru i dygot meneli, kobiecość podniosłą i sponiewieraną. Czuje swoje postaci do szpiku kości, a Czarną Mańkę zna do dna jej duszy.
Ale jej prozie gęstej, twardej, ubitej, wolnej od gadulstwa, zdobnictwa i minoderii brakuje chwytu, ujęcia, wirnika narracji. Jej utworom potrzebne są opowiadaczki, pabitielki (jeśli tak brzmi rodzaj żeński od Hrabalowskiego pabitiela), a nie wzniesiony ponad nie narrator-komentator. Jakby napisano to jeszcze przed Ludźmi stamtąd, choć w ich pobliżu. Czarna Mańka powinna opowiedzieć siebie samą swoim słowem, tak aby słowo to dźwięczało niezawinionym tragizmem jej życia.
Ktoś Sylwię powinien namówić na skaz. Ja ją namawiam.

Przypisy:

1 S. Chutnik, Kieszonkowy atlas kobiet, Korporacja Ha’art, Kraków 2008.