***

Marcin Król wspomina, że w latach młodości pijał ze mną w „Spatifie”, a do „Twórczości” polecił go Konstanty Puzyna. Mija się z prawdą – nigdy nie byłem z nim w Spatifie, w którym w ogóle bywałem rzadko, bo nigdy nie przepadałem za artystycznym ówczesnym rezerwatem. Do „Twórczości” natomiast, gdzie debiutował, poleciłem go ja, a nie Ket, którego poznał przeze mnie. Jakie to ma znaczenie? Tylko takie, że jeśli człowiek zabiera się do autobiografii lub wspomnień, powinien pamiętać o lekcji Goethego: Dichtung und Wahrheit. Lepiej od razu uprzedzać czytelnika, że tę swoją prawdę się zmyśla, wówczas jest ona bardziej wiarygodna.