Jak być uczonym

   Co mówi Michał Heller (“Jak być uczonym”, Znak, Kraków 2009)? “Ignorancja jest ciemnością, ale ciemność nie jest bytem, jest tylko brakiem światła”. Piękne jest jego oświeceniowe właściwie przywiązanie do jasności, któremu daje wyraz na wiele sposobów, ale czytając go, to znaczy – czytając te jego osobiste eseje, które w lot pojmuję i dobrze przyjmuję, a zmagam się ciągle, choć “z doskoku”, jak on sam pisze, z jego kosmologicznymi rozprawami, więc czytając te osobiste refleksje pytam sam siebie, co właściwie wyraża ta metaforyka światła, jasności, iluminacji, znana już Grekom (Platon) i filozofom chrześcijańskim (św. Augustyn), podjęta potem w rensesansie, a rozpowszechniona przez oświecenie i to do tego stopnia, że mimo wszystkich pospolitych dziś refutacji, stanowi powszechnie przyjęty, bezwiednie akceptowany “langue” filozofii, w każdym razie filozofii nauki? Jak rozumieć jej trwałość, powszechność, milczącą akceptację? Na poziomie epistemologicznym, jak powiedziałby Marek Siemek, czyli takim, na którym kategorie, pojęcia a nawet metafory “widać” razem z przedmiotami, które nazywają, odsłaniają, ujmują?

   Czyż nie ma w tym wspólnego, niewysłowionego, lecz przyswojonego przeświadczenia przeczącego cytowanej frazie Hellera, tego mianowicie, że byt, świat, ziemska doczesność pogrążony jest “naturalnie” w ciemności, ciemność przeto jest w nas i wokół nas i tylko napiętym, maksymalnym wysiłkiem własnym potrafimy ją rozpraszać? I to wysiłkiem tego organu, jakim jest rozum, władny, ale tylko warunkowo, zatem o ile w jakimś szczytowym rozbłysku jasność osiąga, godzić “ordo moralis” z “ordo naturalis”?

   Autor sam, czyli Michał Heller, widzi uczonego, któremu stawia najwyższe wymagania (bądź ożywiony “niewinną ciekawością”, pochłonięty pasją, utożsamiony ze swą pracą, naukę czyniący sposobem życia, oryginalny i pokorny zarazem), jako wtopionego w “ponadosobowy proces poznawczy”, będący właściwie zbiorowym wydobywaniem się ludzkości  z ciemności ku jasności. Każdy z nas powinien wydobywanie to wspomagać, a najwięksi i tak pozostaną “maleńkimi uczonymi”. Gdyż sam proces ma swoją teleologię i teologię!

    Nie mam tej wiary ani tej miary, jakie ma ksiądz profesor Michał Heller i lokalnie najwyżej uczestniczę w zmaganiach jasności i ciemności, ale bardzo podoba mi się to, że on, matematyk, fizyk, astronom, kosmolog, filozof mówi i to, co ja bym powiedział: “nie rozstawaj się z książką!”

    Nic ci jej nie zastąpi. Jeśli masz na uwadze jasność…