Kongres Kultury

Na Kongresie Kultury Polskiej w Krakowie (II sesja plenarna. Ile państwa w kulturze: rząd, samorząd czy społeczeństwo obywatelskie? , 23 września 2009) w czterech wypowiedziałem się punktach. Najpierw jednak podjąłem polemikę z wystąpieniem “specjalnym” prof. Leszka Balcerowicza, a zwłaszcza z jego nieustannymi filipikami “antysocjalistycznymi”. Myli on i to od dawna, stalinizm z socjalizmem, a emocjonując się swoimi filipikami, nie rozumie, że przyczynia się w ten sposób do zniesławiania autentycznej tradycji socjalistycznej, którą niszczył stalinizm.

Punkty były następujące:

1. Państwo, póki istnieje, odpowiada za wszystko, także za “odpaństwowienie”. Dlatego nie może beztrosko prywatyzować wszystkiego, zwłaszcza w kulturze.

2. Wszelkie próby reformy organizacji i finansowania kultury muszą wychodzić od rozpoznania jej specyfiki, a nie od zewnętrznych reguł ekonomicznych (np. opłacalności).

3. Otóż kultura dzisiaj jest wielozakresowa (ciągle zmiennozakresowa) i nie sprowadza się do tradycyjnej kultury artystycznej. Zatem nie obejmie jej swoją kompetencją żaden rząd ani delegowane przezeń ministerstwo. W tej kulturze działa i działać będzie wiele podmiotów – przede wszystkim społecznych (“organizacje pozarządowe”), które w programie Kongresu zostały właściwie pominięte. 

4. Zakres działań ministerstwa powinien obejmować kulturę artystyczną, z jej bezpośrednimi pograniczami. Dlatego powinno ono wrócić do tradycyjnej nazwy Ministerstwo Kultury i Sztuki, a porzucić chimeryczne “dziedzictwo narodowe”. Natomiast całość owych zmiennych zakresów kultury powinny rozpoznawać instancje społeczne, wyłonione na kongresie stowarzyszeń kulturalnych (“organizacji pozarządowych”), którego zwołanie postulowałem.   

Poza tym, jako dyskutant, wziąłem udział jeszcze w dwóch sympozjach: “Polska cyfrowa” (23. IX) i “Kulturotwórcza rola mediów” (24. IX).