Zadanie
01/01/2010
Dać własny głos eseistyczny, autorefleksyjny przeto autokrytyczny. Esej jest tworem rygorystycznym, świadomym kategorii ujęcia, przemyślnym splotem krytyki przedmiotowej z podmiotową, a nie gawędą luźną i dowolną, jak sądzą nadwiślańscy literaci. Taki esej musi być, z konieczności, autobiograficzny, lecz przekraczający dylemat apologii (pożądanej politycznie) i demaskacji (chodliwej rynkowo). Winien on ustanawiać autorefleksję jako autokrytykę – zarówno psychologiczną, jak kulturową i społeczną, także, oczywiście, narodową i uniwersalną, nawet kosmologiczną. Co właściwie możemy ująć, skoro nie określamy się w kosmosie?
Osobisty dukt pisarski, wolny od wszelkiej doraźności, słowo poważne – o sobie i sztuce, o rodzinie i kulturze, środowiskach i obyczajach, historycznej dramaturgii osobowej i zbiorowej. Głębią czasową trzeba sięgać antropogenezy kulturowej, a przestrzennie obejmować terytorium cywilizacji euroamerykańskiej. “Aborygenów” wszystkich kontynentów (nie znoszę tej nazwy dlatego biorę ją w cudzysłów) pozostawić na granicy, aby uniknąć wszelkiej egzotyzacji, także etnograficzno-etnologicznej.
Na tej granicy jednak podmiot piszący, czyli ujmujący, autorefleksyjny i autokrytyczny, sam pozostaje, przynajmniej częściowo “aborygenem” – pyta bowiem nie tylko o wymiary tego planetarnego kulturowo-cywilizacyjnego chronotopu, lecz i o jego sens. Sens dla tych, którzy musem, nierzadko przemocą, zostali pozostawieni na tej granicy, lub poza nią zepchnięci.
Podmiot ten mówi w pierwszej osobie, utożsamia narratora z autorem, ponieważ inaczej żadna autorefleksja oraz autokrytyka nie uzyskają wiarygodności. Co właściwie możemy powiedzieć, skoro nie mówimy o sobie?