Osadczuk i Kantor

Przedwczoraj wieczorem przyjacielskie, radosne spotkanie, jubileusz Bohdana Osadczuka  obchodzony u nas, w Uniwersytecie Warszawskim. 90 letni Jubilat mocny jak pień dębu i pełen wigoru, wokół niego wieniec, głównie polski i ukraiński, same indywidualności, właściwie wystarczało patrzeć na twarze i sylwetki, można było nie znać nazwisk. Dziedzice i dziedzictwo  Jerzego Giedroycia.

Wracałem późno i jak to w autobusie, po sutej biesiadzie, zapadłem w siebie, a stłumione odgłosy i przymglone odbitki spotkania we mnie się ważyły. I nagle patrzę – w światło latarni na poboczny przy Radzymińskiej trawnik, wysadzono sławne, monumentalne krzesło Kantora. Co u licha, myślę, przecież ono stało gdzieś pod Oslo?

Nic takiego – otwarto tutaj nowy skład meblowy.

“Ideał sięgnął bruku”? Może tak być powinno?