Zdarzenia

Wczoraj, czyli 10 marca różne miałem zdarzenia.

Najpierw to: w autobusie linii prywatnej oznaczonym literą alfabetu, którym czasem dojeżdżam do śródmieścia, kierowca pobiera należność, ale nawet nie zatrąca o bilet i nie tyka też kasy fiskalnej, tylko wrzuca pieniążki do kieszeni.

Pytania – czy on oszukuje właściciela, czy też razem z właścicielem oszukują fiskusa, więc nas wszystkich?  I dlaczego czyni to tak jawnie, bez lęku przed kontrolą? I bez żenady, jakby innego zwyczaju nie było?

A  ja, co robię? Nic. Kładę uszy po sobie i zmykam jak zając. Obezwładniony bezczelnością.