Zdarzenia
11/03/2011
Wczoraj, czyli 10 marca różne miałem zdarzenia.
Najpierw to: w autobusie linii prywatnej oznaczonym literą alfabetu, którym czasem dojeżdżam do śródmieścia, kierowca pobiera należność, ale nawet nie zatrąca o bilet i nie tyka też kasy fiskalnej, tylko wrzuca pieniążki do kieszeni.
Pytania – czy on oszukuje właściciela, czy też razem z właścicielem oszukują fiskusa, więc nas wszystkich? I dlaczego czyni to tak jawnie, bez lęku przed kontrolą? I bez żenady, jakby innego zwyczaju nie było?
A ja, co robię? Nic. Kładę uszy po sobie i zmykam jak zając. Obezwładniony bezczelnością.