Opowieści z Narni

Odrzucony obraz C.S. Lewisa wprawia mnie w pewien zachwyt, właściwie bezinteresowny. Podziwiam ten utwór humanistyczny, tak jak wyszlifowany perfekcyjnie brylant, który się iskrzy, ale pozostawia mnie chłodnym. Jest tam zdanie, które jest cudowne, z którego można wywieść wszystko, co myśli autor i jak obmyślał swój Model, będący raczej wizją świata:

“Sfera Primum Mobile wzrusza się dzięki swej miłości do Boga, a wzruszywszy się udziela ruchu reszcie wszechświata”.

Antropomorfizm wzruszeń tożsamych z poruszeniami jest oczywisty, ale Lewis na pewno by tego nie przyznał. Jeśli samo słowo “Model” wydaje mi sie zbyt racjonalno-konstruktywistyczne dla oznaczenia swoistości tego średniowiecznego mitu teocentrycznego, jaki z precyzją i finezją rekonstruuje autor, to sama rekonstrukcja jest olśniewająca. Ten Model (raczej – wizja, co już zaznaczyłem) jest nieomal kompletny – od teologii i kosmologii, poprzez geologię, biologię i socjologię (tu może widoczna słabizna autora, gdyż społeczeństwo i jego struktura trochę mu umykają), aż po psychologię! Model ten nie ma właściwie luk, a jego triadyczny rytm go homogenizuje i dlatego nie tyle jest spójny, ile, jak powiada autor: “nie zna zgrzytów”. Wszystkie ciała niebieskie i ziemskie obracają się w nim bezszmerowo!

Dzięki tak spójnej rekonstrukcji (będącej zapewne konstrukcją autorską, ale o to mniejsza) rozpoznajemy też właściwe zadanie tamtego Modelu (czyli wizji świata):  pierwszorzędne nie jest tu zadanie poznawcze i nie ma on dostarczać wiedzy o świecie, choć się nią posługuje, ale dawać oparcie, poczucie bezpieczeństwa w bycie, zadomowienia w nim.   

Taka właśnie jest funkcja mitu i średniowieczny Model teocentryczny, w interpretacji Lewisa, synkretycznie antyczny i chrześcijański zarazem, był takim wielkim mitem, przenikającym ludzi i oswajającym  świat w zaświecie i zaświat w świecie.

Odrzucając ten Model  w nowoczesności, której symboliczne granice wyznaczają Kopernik, Galileusz, Szekspir, Newton, Pascal i ich następcy, zastąpiono go, podpowiada Lewis, modelem “naturocentrycznym” z prymatem poznania i uświęceniem wiedzy. I to, można powiedzieć, jest źródłem, wszystkich naszych nieszczęść.

Jeśli jednak Model “naturocentryczny”, z gloryfikacją człowieka, jako korony bytu, jest również swego rodzaju oparciem i mitem bezpieczeństwa, jak sądził Brzozowski, to co się dzieje po jego rozpadzie? Oto jest pytanie, na które musimy sobie ciągle odpowiadać!

Na koniec mały cytat, wiadomo skąd:

“Narnijski czas płynie zupełnie inaczej niż nasz. Jeśli się spedzi w Narni nawet sto lat, powraca się do naszego swiata o tej samej godzinie, w której się go opuściło. Jeśli natomiast wróci się do Narni po tygodniu spędzonym tutaj, może się zdarzyć, że minęło już tysiąc narnijskich lat, albo jeden dzień, albo też czas w ogóle nie ruszył z miejsca. Nigdy się tego nie wie, dopóki się nie znajdzie w Narni.”