I jest piękny!

Po obejrzeniu “Aktora” Norwida na małej scenie Teatru Narodowego chciałem napisać zdanie prostacko schematyczne:  “Michałowi Zadarze udało się dowieść tym spektaklem, że Cyprian Kamil Norwid był pierwszym polskim pisarzem nowoczesnym.” I choć jest ono oczywiście słuszne, gdyż pisarzem nowoczesnym jest ten, dla którego problemem jest kapitalizm oraz to, co robi on z ludźmi i z ich wzajemnymi stosunkami, a tu Norwid był niewątpliwym zwiastunem, to zadaniem artysty nie jest czegokolwiek dowodzić, zwłaszcza jeśli dokonali już tego historycy literatury (w odniesieniu do Norwida – Zofia Stefanowska).

Michał Zadara puścił w ruch nie tylko widownię, którą obracają aktorzy, ale też cały wieloosobowy i wieloczynnikowy mikrokosmos tego przedstawienia, które właściwie jest uobecnieniem, a toczy się w muzycznym rytmie recytatywu, którego każde słowo wybrzmiewa pełnią znaczeń. Wiersz Norwida jest tu słyszalny i zrozumiały, współgra z tańcem ciał i umysłów.  Stara teoria mówi, że istotą sztuki jest rytm, im jestem starszy tym jestem jej bliższy, ale rytm sonetu od rytmu takiego wieloczynnikowego wydarzenia, jak ten spektakl, dzieli, wydaje się, wieloszczeblowa drabina trudności. Chociaż nikt z nas nie wie, rzecz jasna, jakim trudem osiąga się sonet doskonały. Za wyjątkiem wielkich poetów, ale im doskonałość może się przydarzać.

Czy “Aktor” Cypriana Kamila Norwida, w reżyserii Michała Zadary i wykonaniu całego, licznego zespołu jest spektaklem doskonałym? Nieomal – niczego lepszego jako inscenizacji sobie nie wyobrażam, a w wykonaniu dosłuchałem się drobnych zaledwie uchybień.

I jest piękny!