Kolejność

Leszek Jażdżewski przysłał mi najnowszy numer redagowanego przez siebie periodyku “Liberte”, a w nim zaraz przeczytałem zapis spotkania z Adamem Michnikiem, bo już o tym rozmawialiśmy (Polska dialogu, Polska krzyku. Spotkanie w ramach  tygodnia wolności w klubie 6. dzielnica w dniu 11 czerwca 2013.  “Liberte”, XVI numer, styczeń- marzec 2014, s. 124-137). Krzyków można było wcześniej posłuchać w internecie, ale mnie wzrokowca pobudza lepiej słowo drukowane, niż wszelka fonografia, nawet dzika. Jest oczywiste, że to nie była żadna “żywiołowa reakcja sali” , lecz napaść przygotowanej ekipy, która chciała spotkanie zerwać wyćwiczonymi uprzednio środkami, do których należały nie tylko gwizdy i krzyki, ale także zwyczajne obelgi. Adam Michnik zachował się wobec tego wszystkiego z olimpijską godnością, Leszek Jażdżewski skutecznie interweniował i obaj dyskusję doprowadzili do owocnego finału.

 To, co mnie zastanawia w tym incydencie, to powtarzalność środków, jakimi posługują się takie ekipy. Podobnych użyto wtedy, kiedy próbowano zerwać wykład Magdy Środy na UW oraz podczas naszej dyskusji o przemocy na uniwersytecie (zob. zapis z 9 marca 2013 r.). Czarne przebrania, skandowane okrzyki, teksty obelżywych haseł, buczenia, gwizdy i rechoty. Tak się złożyło, że 11 listopada ubiegłego roku jechałem porannym ekspresem do Warszawy. Kolejne grupki czarnych  przebierańców wsiadały do niego w Zielonej Górze, Poznaniu, Koninie i zapełniały korytarze. Mowa ich głów i ciał była ta sama, a narastała w miarę zbliżania się do Warszawy oraz opróżniania kolejnych puszek i flaszek. Gdzieś od Kutna albo Łowicza, po tym jak z pociągu rzucono petardy, zaczął nas patrolować helikopter. Unosił się on jednak tak wysoko, że nie zwiększał poczucia bezpieczeństwa zwykłych pasażerów. O wiele lepsze dla nas i tańsze dla państwa (czyli podatników) byłyby cywilne i mundurowe patrole policyjne w pociągu, które jeszcze na dodatek mogłyby ściągnąć niemałe kwoty z należnych mandatów. Wszystkie akcje tych przebierańców bowiem nie są chwil0we i żywiołowe, lecz ćwiczone długofalowo i specjalnie. Dlatego nie wystarczy okazyjnie polatać nad nimi helikopterem, trzeba być do  nich  przygotowanym lepiej, niż ci, co je przygotowują.