Niezbite świadectwo

W ostatnim epizodzie trzeciego rozdziału mojej biografii Brzozowskiego, aluzyjnie zatytułowanym “To była filozofia, ale nie w buduarze” wpadłem na trop “kwestii chłopięcej”, lecz niewiele umiałem o niej powiedzieć. Kwestia ta wyłoniła mi się z “kwestii kobiecej”, oznaczającej masowość prostytucji kobiecej z wszystkimi jej przydatkami (handel “żywym towarem”, gwałty, pedofilia, przemoc fizyczna) w tamtych czasach, czyli w okresie pierwszej u nas “budowy kapitalizmu”, tożsamej z ekspansją praw rynku w stosunkach międzyludzkich. Ta “kwestia kobieca”, jak wiadomo, obsesyjnie nawiedzała Brzozowskiego, czego mamy liczne świadectwa w jego pismach, budzące domniemanie o jej osobistym zaczynie. “Kwestia chłopięca” bezpośrednio się z nią wiąże, a wskazuje powszechny wówczas zwyczaj młodzieńczej inicjacji seksualnej przez kontakt z prostytutką. Młody Brzozowski orzekł w jednym z wczesnych artykułów: “Prostytucja np., która jest  k w e s t i ą  nie tylko sromotnej niewoli dziesiątków, setek tysięcy istot, ale i  t r u c i z n ą  rozkładającą do głębi dusze młodzieży naszej – poznającej zazwyczaj kobietę po raz pierwszy w lupanarze …”  Zapowiadał też  “odrębny artykuł”, którego nigdy potem nie napisał, choć w Pamiętniku był bliski wyznania bezpośredniego.

“Poznanie kobiety w lupanarze” było zapewne wówczas normą, ale normą tak wstydliwą, że tajoną i skrywaną. O prostytucji napisano wiele i w różnych f0rmach, o takiej inicjacji natomiast mamy wzmianki nieliczne i dość skąpe. Znamienne jest, moim zdaniem, milczenie Żeromskiego w tej kwestii, zwłaszcza w Dziejach grzechu. Pozwoliłem sobie w przywoływanym tutaj epizodzie na inne jeszcze domniemania, ale najważniejsze świadectwo mi umknęło. Jest nim publiczne wyznanie Augustyna Wróblewskiego, poczynione przed studenckim audytorium krakowskim w styczniu 1905 roku. Rewolucyjne uniesienie, jak widać, miewało także zbawienne skutki etyczne. Wróblewskiemu za dewizę mogłaby posłużyć cytowana opinia Brzozowskiego, a to, co w jego wyznaniu najbardziej może przejmujące, to skarga, że jego młodzieńczego pogrążenia  w płatnej rozpuście, nikt nie  powstrzymywał, “nikt nie próbował nawet ratować”, co dodatkowo potwierdza kulturową normę tego zwyczaju.

Augustyn Wróblewski (1866-1913), z pochodzenia był szlacheckim inteligentem, z zawodu chemikiem i wybitnym biochemikiem, z poglądów socjalistą, a później syndykalistą i anarchistą, z powołania natomiast profetą abstynencji alkoholowej i czystości płciowej, którym stał się po złożeniu swojego wyznania. W latach 1905-1909 wydawał czasopismo “Czystość” i w jego pierwszym numerze wyznanie opublikował. Był jedną z charakterystycznych postaci epoki rodzącej świeckich, lecz mistycyzujących zbawicieli, takich jak Abramowski, Bohusz,  Hempel, Korczak, Lutosławski, Machajski, Miciński, Zdziechowski (i inni, rejestr jeszcze nie kompletny).

O jego działaniu i powołaniu dowiedziałem się z pouczającej książki Jerzego Franke pt. “Czystość” (1905-1909) Augustyna Wróblewskiego albo iluzja etycznej krucjaty (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2013), niestety już po tym, jak moja została zesłana do druku (Andrzej Mencwel, Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX , Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2014, zaraz w księgarniach). Zapoznałem się z książką Jerzego Franke dzięki darowi Autora, choć powinienem ją wcześniej przeczytać. Moje podziękowanie jest tym bardziej szczere, że trochę zawstydzone.