Event hipnotyczny z drobnymi rysami

Wczoraj wieczorem natrafiłem na Wiesti Niedieli (czyli Wiadomości tygodnia) w kanale TV Rossija i popadłem w pewien rodzaj hipnozy. Przebyłem w niej całą godzinę, z rzadkimi przebłyskami myśli krytycznej, które ochroniły mnie przed zupełnym zatraceniem. Program ten, spektakl czy też event, żeby wyrazić się współcześnie, jest właściwie multimedialnym arcydziełem (czyli swego rodzaju Gesamtkunstwerkiem), z którym niczego, co ogląda się (a raczej już nie ogląda) w naszych telewizjach, porównać nie można. Arcydzieło to, na szczęście, ma pewne drobne rysy, odsłaniane bezwiednie,  pozwalają nam one żywić nadzieję, że coś jeszcze w tym świecie pozostało poza rosyjską wizją świata. Drobnostki te jednak zostawiam na koniec opisu wrażeń, aby najpierw oddać całą moc hipnozy.

Wprowadza nas w nią najpierw prowadzący, który jest godnym mężczyzną w sile wieku o miłej powierzchowności, takim, który na pierwszy rzut oka budzi zaufanie i chętnie powierzymy mu nie tylko nasze opinie, ale i pieniądze. Przypomina trochę Kamila Durczoka, który zapewne mógłby iść z nim w zawody, gdyby tylko dano mu program o światowym rozmachu, a nie o lokalnym maglu. Tamten Kamil jednak, że pozwolę sobie użyć imienia jako hasła profesji, nie jest “prezenterem” swojego programu, to znaczy nie przedstawia go statycznie, lecz jego stwórcą i to takim, który, jak ongiś Tadeusz Kantor, jest czynny w akcji i wyznacza jej ramy. Wywołuje również kolejne filmowe obrazy nadawane przez własnych korespondentów (“speckorów”) z całego globu, dając im głos własnowolnie. Dynamika tych obrazów, przywoływanych, przybliżanych i oddalanych skinieniem dłoni, wzmacniana dynamiką reżyserskiej figury zmienia tego telewizyjnego prezentera w  demiurga, jakby władającego tym światem, w który nas wrzuca.

Jego moc jest tym większa, że wsparta żywym, improwizowanym słowem, dźwięcznym, trafnym i nieodpartym, sugerującym,  że nie tyle mówi on prawdę, co stoi w prawdzie. Co to znaczy, że stoi w prawdzie? Jest otóż osobowością integralną i nie przedstawia nam tutaj jakichś racji tylko rozumowych, które racjonalnie też mogłyby być kwestionowane, lecz racje jego są tożsame z całą postawą osobistą, a co więcej nie są tylko indywidualne, lecz  zbiorowe, narodowe, a nawet światowe. Są one bowiem racjami istnienia Rosjan, a co za tym idzie i Rosji w tym świecie, a nawet świata, gdyż przeciw Rosji nie może on prawdziwie istnieć. Można więc powiedzieć, że twórca ten nie jest stronnikiem czy rzecznikiem jakiejś prawdy, lecz jest jej nosicielem, praktykiem, bojownikiem. Będąc tym wszystkim naraz, nie jest samoistny, bo mógłby wtedy popaść w przypadkowość. Jest natomiast konieczny, gdyż stanowi emanację tego wcielenia Rosji, które współcześnie jest najwyższe i stanowi jej rację ostateczną, a mianowicie prezydenta Putina. I też prezydent Putin pojawia się w tym spektaklu jak muzyczny nieomal jego refren, zarówno wtedy, kiedy chodzi o wydarzenia tylko lokalne – jak spotkanie z młodymi historykami, których naucza o dziejowym znaczeniu Rosji, oraz globalne – jak konferencja w Pekinie, podczas której siłę Rosji demonstruje przywódcom światowym.

(Dokończenie nastąpi)