Grzeczność za grzeczność

Ten D., który jeszcze niedawno, mylnie sądząc, że jestem nadal dyrektorem, wpraszał się na występy w naszym instytucie, teraz podobno, w jakimś swoim pisemku, usiłuje mnie obrazić. Pisemka te ongiś zalecały się świeżym dowcipem, teraz wydzielają już tylko starczą żółć. Ponieważ znam go jak zły szeląg, wiem przeto, że zależy mu na skandalu, przez który uzyskałby rozgłos. Nie zrobię mu jednak tej przyjemności i nie tknę go żadnym sposobem, aby nie tarzać się z nim po tabloidach. Będę mu się nadal kłaniał, jak należy starszemu, zbolałemu w zawiści, koledze.