Paradoksalne potwierdzenie

Siergiej Markow, rosyjski politolog i doradca Putina mówi, że wielowiekowa rywalizacja rosyjsko-polska została przez nas przegrana i zakończyła się rozbiorami, które potwierdziły zwycięstwo Rosji, zaś współczesna solidarność Polski z Ukrainą i Białorusią jest nową formą kolonializmu. “Chodzi wam o to, aby formalnie niepodległe kraje, Białoruś i Ukrainę, uczynić zależnymi od Unii Europejskiej, a równocześnie zagwarantować Polsce stanowisko  “operatora” tego unijnego patronatu, czyli zarządzającego terytoriami w imieniu Brukseli”. Nie mówi tego wprost, ale z kontekstu jasno wynika, że wojna w Ukrainie toczy się o odwrócenie całego tego procesu – to, co Rosja uzyskała przez rozbiory Rzeczypospolitej ma pozostać nadal rosyjskie.  “Separatyści”, “republiki ludowe”, “prawa mniejszości” itp., – wszystko to są tylko okazjonalne narzędzia tej wielkiej operacji dziejowej.

Zawsze mnie cieszy, kiedy w wydarzeniach bieżących odsłania się historyczną głębię. Siergiej Markow mówi więcej niż wie, że mówi – paradoksalnie potwierdza bowiem słuszność idei ULB, wymyślonej ponad pół wieku temu przez Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego: tylko w sąsiedztwie rzeczywiście niepodległych Ukrainy, Litwy i Białorusi, Polska może być naprawdę niepodległa, zaś Rosja demokratyczna, liberalna i normalna.

Od pierwszego rozbioru mija lat prawie dwieście pięćdziesiąt, od rozpadu Związku Radzieckiego będzie niedługo dwadzieścia pięć. Nie ma, oczywiście, żadnych stałych proporcji procesów historycznych, ale na pełne odwrócenie skutków rozbiorów może potrzeba jeszcze kolejnej ćwierci wieku. Co mnie wydaje się pewne, a Markowowi na pewno nie mieści się w głowie. Ale na zmianę pojemności głów czasu trzeba najwięcej.

(Zob. Siergiej Markow, Przestańcie się mścić na Rosjanach,  “Rzeczpospolita, Plus-Minus”, 7-8 marca 2015, s. 6-7.