Zamiast protestu

Nie rozumiem dlaczego protestujemy przeciw wypowiedzi amerykańskiego urzędnika twierdzącego, że “pomagliśmy złym ludziom w mordowaniu Żydów na masową skalę”. Problemem przecież nie jest to, że idiota (to znaczy ktoś bez pojęcia) mówi idiotyzmy, lecz to, że czuje się w prawie, aby mówić i sądzić, choć prawa tego nie ma. Sama mocarstwowa pozycja Ameryki takiego prawa jej obywatelom nie daje, nie wystarczy bowiem mieć armaty, żeby mieć racje. Mocarstwo to zaś i jego obywatele, jak wiemy, będąc całkiem bezpieczni, nie zrobili nic, aby pomóc tym, którzy znajdowali się w niebezpieczeństwie śmiertelnym, co racje właśnie im odbiera. Zatem to oni powinni być sądzeni przez tych, którzy niebezpieczeństwo to podzielali i w pewnej mierze próbowali mu zapobiec. Nawet jeśli ta miara nie była wystarczająca, to i tak ten, który próbował coś zrobić, ma moralną przewagę nad tym, który nie zrobił nic. I mają ją, rzecz jasna, eksterminowani obywatele likwidowanego państwa wobec obywateli bezpiecznego i bezczynnego supermocarstwa.

Dlatego nie ma co protestować, wystarczy się odwrócić.