Strach

Nie chciałem zajmować się tym, co wypisują nienawistnicy, czyli po dzisiejszemu hejterzy, bo uważałem, że stanowią oni, w miejskim społeczeństwie dającym pewną anonimowość, odwieczny właściwie kanał ściekowy. W dawnych latach nawet uniwersyteckie klozety były pełne słownego i rysunkowego szamba, ale nie był to powód, żeby rozgłaszać literaturę klozetową. Ten hejt jednak, który chlusta teraz z powodu sprawy uchodźców, to nie jest już mowa nienawiści, to jest język zbrodniczy i wzywa on do zbrodni, także ludobójczych. Sprawcy, oczywiście, powinni być ujawniani i karani, ale to niestety będzie tylko paliatyw.

Chlust ten bowiem ujawnia pewną prawdę o stanie naszego społeczeństwa, państwa oraz kościołów, która powinna nami wstrząsnąć. Choć jest to prawda zapewne bardzo złożona, chciałbym prostacko orzec, że mówi nam ona, że we współczesnej Polsce nie działają należycie wszystkie instytucje wychowawcze razem wzięte: rodziny i przedszkola, szkoły i organizacje młodzieżowe, uczelnie kształcące nauczycieli, parafie formujące wiernych, media działające na odbiorców, wojsko, policja, straż pożarna, ratownicy, przewodnicy i kto tam jeszcze… Polska nie wie, jakich chce mieć obywateli, dlatego też nie umie ich wychowywać.

Boję się myśleć, że jeśli wszyscy sobie tego nie uświadomimy i nie zaczniemy pracować, to Polską mogą zawładnąć hejterzy.