Piękno pasji

Marian P. tak mocno związał się ze swoim matecznikiem (przypominam, że jest autorem Matecznika), iż czuje się odpowiedzialny za proces czarownic, właściwie ich okrutną kaźń, która odbyła się tam (Doruchów koło Ostrzeszowa) w roku 1775. Była to ostatnia taka zbrodnia na ziemiach RP, ponieważ po roku (1776) Sejm, na wniosek wojewody kaliskiego, haniebnych tych praktyk zakazał. W Doruchowie otóż, skutkiem osobistej zajadłości dziedzica Stokowskiego, torturowano i spalono 14 kobiet, oskarżonych przez niego o czary i to pomimo protestów miejscowego proboszcza Możdżanowskiego, który miał poruszyć wojewodę (Sułkowskiego) i spowodować sejmowy zakaz.

W roku 1775 jednak mieszkańcy wsi, podlegali we wszystkim swemu “panu”, miał on nad nimi prawo/bezprawie życia i śmierci, a żadna władza (prawie nie istniejąca) nie była w stanie mu przeszkodzić w egzekucji. Marian uważa, że nie tylko mord ten powinien zostać oficjalnie potępiony, ale i jego ofiary uroczyście zrehabilitowane. I w tej sprawie śle pisma do współczesnych sukcesorów bezsilnych władz wcześniejszych. Jak dotąd bezskutecznie.

Piękna pasja! Oby udało mu się zmyć plamę na reputacji Doruchowa! Może potem pójdziemy w Polskę, a byłoby po co…

NB. Pouczające jest to, że ofiarami takich zbrodni w całym świecie chrześcijańskim – od Salem po Doruchów – były głównie kobiety (ponad 90 % znanych kaźni) i w równie przytłaczającej większości – pochodzenia plebejskiego, w Polsce – chłopskiego.  Przydałaby się jakaś prosta klasowa analiza!