Razem?

W sobotę, późnym wieczorem, po bardzo udanej i owocnej biesiadzie, której szczegółów nie zdradzę, wracałem jednym z ostatnich pociągów metra na Młociny, aby stamtąd dostać się do Łomianek. Wagon był prawie pusty, ale tak się złożyło, że naprzeciw mnie  usiadła czwórka młodych ludzi płci obojga, ale nie w parach, lecz w zespole. Byli wyraźnie zajęci swoimi sprawami i nie zwracali na mnie uwagi. Co do mnie, udawałem, że ich nie widzę, w metrze bowiem, jak w windzie, nie należy nikomu patrzeć w oczy, chwilami tylko łypałem na nich spode łba. I pewnie bym się im bliżej nie przyjrzał, gdyby nie to, że mieli ze sobą pokaźne pakunki, leżące na podłodze, na których odczytałem nazwę “Razem”. Zaraz potem spostrzegłem, że na swoich kurtkach mają wpięte metalowe okrągłe znaczki z tym samym hasłem. Więc uśmiechnąłem się do jednej z pań, ona też do mnie, a ja ośmielony zapytałem, czy mógłbym dostać taki znaczek. Na co oni wspólnie zapytali, czy ja wiem, co to jest, na co ja odparłem: Pewnie, że wiem, jakbym nie wiedział, to bym nie prosił!

I znaczek dostałem, wpiąłem go w klapę płaszcza, a oni na pożegnanie, wysiadali bowiem wcześniej, uścisnęli mi dłoń.