Będzie trudniej

To nie było tak dawno, jakieś dziesięć, dwanaście lat temu, krótko po ataku na World Trade Center oraz po triumfach francuskich piłkarzy, dowodzonych przez Zinedine’a Zidana na mistrzostwach świata i Europy. Byłem po raz pierwszy gościem uniwersytetu w Nancy i mieszkałem w starej willi położonej w środku campusu, służącej jako hotel uniwersytecki. Była ona dość zaniedbana, a jej urządzenia sanitarne należały do zabytków, co we mnie, zaangażowanym wówczas modernizatorze, budziło poczucie wyższości. Pierwszego ranka obudziły mnie huczne, młodzieńcze odgłosy, dobiegające z pobliża, spałem bowiem dłużej niż zwykle, gdyż przyjechałem późnym pociągiem z Paryża. Wstałem, odsłoniłem ciężkie kotary i wyjrzałem na rozświetlony słońcem świat boży, którym z mojej strony było, należące do campusu, piłkarskie boisko. To na nim właśnie z radosnym ferworem grały ze sobą dwie studenckie drużyny, tworzące feerię typów sylwetek,  rytmów ciał, barw skóry. Nie wiedziałem jeszcze, w tamtej chwili, że niektórym z nich będę później tłumaczył sensy Kanału Andrzeja Wajdy.

Patrzyłem na tę grę oczarowany i dumny, a nie wstydzę się wzruszenia, które wtedy poczułem: Tak – mówiłem sobie – to jest Republika Francuska, oni to potrafili osiągnąć!

Republika Francuska jest, w pewnej mierze, naszą wspólną ojczyzną, a ja tej dumy nie zamierzam się wyzbyć. Chociaż będzie nam trudniej niż było dotąd. Może jeszcze trudniej niż sobie teraz wyobrażamy.