Jest odpowiedź!

Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć, jakim sposobem partia lewicy pozbawiła się sama poparcia klas pracowniczych i przyczyniła do wzrostu prawicy, również skrajnej, powinien rozważyć następujące czynniki:

Po pierwsze – jej bezwarunkowe poparcie dla takiej “deregulacji” i “liberalizacji” gospodarki, których skutkiem okazała się dominująca w niej “prywatyzacja”. Na powszechnym rzekomo programie prywatyzacji (Narodowe Fundusze Inwestycyjne) zarobili przede wszystkim jego zarządcy, a nie uczestnicy. W programie tym spośród 25 milionów “udziałowców”, tylko 425 tysięcy stało się rzeczywistymi beneficjentami. Żadne beneficja nie objęły natomiast pracowników likwidowanych odgórnie PGR-ów, pracę w nich, bez żadnych zabezpieczeń utraciło ponad 400 tysięcy robotników, co oznaczało strącenie w biedę ich rodzin, czyli prawie 2 milionów ludzi. Których partia zwyczajnie pominęła.

Po drugie – to, że sprzyjała ona krańcowemu osłabieniu spółdzielczości i jej udziału w gospodarce narodowej. Według wskaźnika PKB spadł on z około 10 procent (w roku 1989) do około 1 procenta (obecnie). Dla porównania warto dodać, że w krajach “starej” Unii Europejskiej udział ten wynosi 5 procent.

Po trzecie – że popierając bezkrytycznie prywatyzację przedsiębiorstw przyczyniła się do niekorzystnej zmiany stosunków pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami, czego symbolicznym i realnym wyrazem jest  przynależność związkowa. Na początku tak zwanej transformacji czyli restauracji, przynależność do związków zawodowych deklarowało około 40 procent zatrudnionych, już w 2007 roku wskaźnik ten spadł do 14 procent, a w przedsiębiorstwach prywatnych sięgał zaledwie 3 procent. Wszystko pozwala sądzić, że obecnie jest jeszcze gorzej – zwłaszcza że wielkie grupy pracują na “umowach śmieciowych”  i stanowią, pozbawiony praw pracowniczych, prekariat.

Autor artykułu, z którego czerpię te dane i opinie (Włodzimierz Luty, Krótka historia restauracji kapitalizmu w Polsce, “Zdanie”, nr 3-4, 2015, s. 48-52) tak podsumowuje swój wywód, dla mnie nieodparty: Jeśli do tego dodamy społeczne skutki związane z nierównościami w podziale dochodów, powstaniem obszarów strukturalnej nędzy i bezrobocia, otrzymamy pełny obraz tego, co to oznacza, że SLD porzucił orientację lewicową w polityce społeczno-gospodarczej i utracił kontakt ze swoją naturalna bazą społeczną.(…) W rezultacie prawie cała baza społeczna, czyli głównie klasy pracownicze przeszły na stronę konserwatywno-narodowej i populistycznej prawicy.

Jak się okazuje, poeta się mylił – oni wcale nie mieli złotego rogu, oni mieli tylko sznur.