Dotknięcie osobiste

Byłam stąd czy nie byłam? Nic mnie tu nie chciało.

Powtarzam to zdanie: Nic mnie tu nie chciało, ponieważ jest ono tak brzemienne w znaczenia, że można je uznać za pars pro toto całego utworu. Ono ożywia jakiś ontologiczny pulsus paradoxalis, wzbudza grozę i fascynację zarazem – grozę niebytu i dopełnianie istnienia.

Przeczuwałem, że książka Anny Janko Mała Zagłada będzie ważna i trzeba ją przeczytać i przemyśleć. Ucieszyłem się, że nagrodą roku 2015 wyróżniły ją “Nowe Książki” i wybierałem się na uroczystość, ale jakieś perypetie zdrowotne mi przeszkodziły.

Teraz ją przeczytałem. Nie powiem, że jednym tchem, bo dech mi właściwie odbierało. W najwyższym skupieniu, tak żeby nie uronić ani jednego słowa, ponieważ każde z nich dotyka osobiście. Myślę, że to jest więcej niż pojedynczy utwór, to jest postawienie głosu, czyli ustanowienie narracji. Poprzednio udało się to Mironowi Białoszewskiemu w Pamiętniku z Powstania Warszawskiego.

Miron, jak pisałem kiedyś, właściwie całym poprzednim życiem i całą poprzednią twórczością dochodził do swojej narracji; Anna Janko podobnie, z tą różnicą, że na Małą Zagładę składa się jej całe życie i twórczość oraz jej mamy, również poetki, Teresy Ferenc.

 Co mam z tą naszą historią zrobić teraz? Moje dzieci jej nie chcą.

Włożę ją w szczelna zdania, w zamknięte akapity. Żeby się już ani dym, ani języki ognia, ani łzy nie pokazywały. I żebyś jej nie musiała zabierać na tamten świat.