Pisarz

Na pogrzebie Jerzego Szackiego powiedziano wiele słów ciepłych, pięknych i trafnych o Zmarłym i Jego niezwykłej osobowości  oraz imponującej  twórczości. Zabrakło mi jednak w tym dźwięcznym wielogłosie słowa o Jego sztuce pisarskiej i teraz je dopisuję. Otóż Jerzy Szacki był nie tylko wyjątkowym, samoswoim uczonym i nauczycielem – był także twórczym i świadomym pisarzem humanistycznym. Zaświadcza o tym nie tylko wczesna, udana biografia Maurycego Mochnackiego (Dzieje jedynego romansu, 1964), którą przypomniałem na uroczystości odnowienia Jego doktoratu (zawsze żałowałem, że zarzucił ten gatunek), ale również opus magnum Jerzego Szackiego, czyli monumentalna Historia myśli socjologicznej. Nie jest ona przecież wykładana, choć z wykładów wyrosła, a ich elementy musi zawierać, lecz, w swoim kształcie pisarskim – opowiadana i to rozmyślnie. Co może nie jest tak niezwykłe, gdy chodzi o idee mocno ugruntowane i wielokroć rozpracowane (jak np. konserwatyzm czy liberalizm), albo o myślicieli uklasycznionych (Vico, Saint-Simon, Tocqueville), ale kiedy idzie o formalizm, neopozytywizm czy funkcjonalizm, budzi w czytelniku amatorskim pełne zdumienie. W nowym, poszerzonym i wzbogaconym wydaniu tego dzieła, Jerzy Szacki pisarsko przekroczył dotychczasowe osiągi, ponieważ wpisał w nie także przejrzyste i potoczyste opowiadania o pracach takich ezoterycznych komplikacjonistów, jak Bourdieu, Habermas i Foucault.

Co potwierdza, iż ten uważny słuchacz, uchodzący za empatycznego milczka, był utalentowanym, rzec nawet można – rozpasanym narratorem, a talent swój i skrywaną na co dzień skłonność, zrealizował w epickim dziele naukowym, które pisarsko jest właściwie odyseją myśli ludzkiej o świecie ludzkim.