Strach

Wczoraj 595 zachorowań, z tego przytłaczająca większość na Górnym Śląsku, wśród górników i ich rodzin. Podwojenie w ciągu jednej doby. Dotąd się nie bałem o siebie i swoich bliskich i nie boję się nadal. Ale strach przed śląską ekslozją dosłownie mnie mrozi i nie widzę przed nami dobrych dni. Dlaczego nie zatrzymują tych kopalń? Przecież każdy zjazd tamtej windy jest igraniem ze śmiercią.

Co będzie z nami wszystkimi, jeśli Śląsk okaże się polską Lombardią? Czy to wytrzymamy i opanujemy? Organizacyjnie, medycznie, społecznie, moralnie? A jeśli tak i oby tak było – za jaką cenę i czyim, przed innymi, kosztem?