Pamięć

“Kurze łapki w kącikach Twoich oczu”, powiedziała w pewnej chwili córka, żegnając Tatę nad grobem i wtedy coś we mnie załkało. Pogrzeb Władzia był skromny, najbliższa rodzina i garstka przyjaciół, ale wielki promieniującą miłością. On ją miał w sobie, budził wokół siebie i pozostawiał nie tylko w najbliższych.

Kim był Władysław Kiżys, pochowany wczoraj na Cmentarzu Bródnowskim? Był człowiekiem pięknym, ucieleśnieniem dobra, którym innych obdzielał.

Był moim pierwszym warszawskim przyjacielem, poznałem go w pokoju na Kickiego, kiedy przyjechałem na egzaminy wstępne (zapewne 30 czerwca 1957 roku, egzaminy rozpoczynały się 2 lipca),a On już tam był, zaopiekował się mną i stał się moim przewodnikiem. 

I tak już zostało, chociaż odpowiadaliśmy za siebie każdy z osobna, a z upływem lat widywaliśmy się rzadko, coraz rzadziej, niestety. Ale nigdy nie utraciłem Jego przyjaźni i jej okruchy dawaliśmy sobie tylko telefonicznie. Prawie w przeddzień Jego pójścia do szpitala, z którego już nie wrócił, udało mi się jeszcze posłać Mu książkę, a On do mnie zadzwonił. 

Nie mogę powiedzieć: Żegnaj Władziu, bo póki moja pamięć będzie trwać, On będzie w niej obecny.