Trafiony, zatopiony

Dopiero przed Świętami odebrałem z instytutu, bo nie byłem tam sporo tygodni, książkę Włodzimierza Lengauera (Dionizos. Trzy szkice, Homini, Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2020), którą Autor łaskawie mi podarował. Dedykację skromnie zatajam…

I zaraz mu napisałem, że przeczytam świątecznie, ale po lekturze pierwszego z esejów (Dionizos w świecie ludzi) pojąłem, że muszę chociaż przypomnieć sobie Bakchantki Eurypidesa, co zaraz uczyniłem. Na tym jednak nie koniec. gdyż obok Bakchantek, jest  przecież Ifigenia w Aulidzie, po niej Cyklop,  a zaraz potem Rhesos…Właśnie to wszystko, z rozkoszą przeczytałem…

Ale to jest tylko czwarty tom dzieł Eurypidesa, w wiekopomnych opracowaniach i przekładach Jerzego Łanowskiego, i czekają mnie trzy poprzednie. Wstęp do całości już znam, więc zaczynam od początku.

Dionizos Lengauera leży pod ręką i czeka na dojrzewającego czytelnika. Jestem pewien, że Autor mnie zrozumie.