Godność

W czytanym ponownie Prawieku Olgi Tokarczuk przejmuje mnie postać starutkiej Florentynki i to nie dlatego, że sama Matka Boska obroniła przed kościelnym jej sparszywiałego psa, lecz przeto, że nauczyła się ona rozmawiać ze swoimi psami i kotami wzajemnie emitowanymi obrazami.

Były tam rzeczy widziane od środka, bez tego ludzkiego oddalenia, które niesie poczucie wyobcowania. Świat wydawał się przez to bardziej przyjazny.

Florentynka o swoich psach i kotach mówiła psowie i kotowie, a na samym początku moich studiów polonistycznych uczono mnie, że – owie to przyrostek godnościowy. I może ta godność zwierząt w prozie Olgi Tokarczuk porusza mnie najbardziej.