Żałobnie

Tomek, brat Ani, od paru miesięcy ciężko schorowany i przemieszczany ze szpitala do szpitala, zmarł wczoraj około południa, zanim zdążyliśmy do niego dojechać. Zawiadomiono Anię przed południem, że, jeśli chce zdążyć na ostatnie pożegnanie, musi jechać zaraz, co niezwłocznie uczyniliśmy, tyle, że to od nas prawie pięćdziesiąt kilometrów, większość przez Warszawę, bo w Piasecznie, które, jak się okazało, jest gmatwaniną dla obcych nieprzejrzystą i nieprzejezdną. Owszem, na lokalnych wskaźnikach władz miejskich, sądu i prokuratury, wpisany jest też początkowo szpital, ale jeśli wykażą go na pierwszym rondzie, to na pewno nie na drugim, ani trzecim, więc krążyliśmy po tych jednokierunkowych głównie uliczkach, małego przedtem miasteczka, przemienionego w konglomerat centrów handlowych i logistycznych, aż do poczucia zupełnego zagubienia, z którego wydobył nas wreszcie jakiś życzliwy mieszkaniec. I spóźniliśmy się na to ostatnie pożegnanie kilka minut, Ania zdążyła uścisnąć ciepłą jeszcze dłoń brata, ale ostatnie spojrzenie jej umknęło. Z tym już została, a ja nie umiem jej pomóc. Był moim rówieśnikiem i odszedł za wcześnie i zbyt boleśnie.

Choć nie byliśmy z Tomkiem zbratani, jak mogliśmy być, bo był człowiekiem dobrym i przyjaznym, to pętam się dziś z kąta w kąt i czuję ucisk w krtani.

Na dodatek, właśnie gdy kończę ten wpis przychodzi wiadomość o śmiertelnej dla wielu górników katastrofie w kopalni karwińskiej. Nie doczekam zamknięcia wszystkich kopalni, choć od dawna już tych wiadomości nie mogę znosić.

Dyskusja z Andrzejem Lederem

Zob. Andrzej Mencwel, Długa niepojęta rewolucja, “Zdanie”, nr 3-4 (178-179) 2018, s. 79-87.

Tamże sporo innych ciekawych publikacji: rozmowa z Tadeuszem Pieronkiem, esej Andrzeja Walickiego o Herbercie, blok dyskusyjny o Polsce Ludowej oraz o marcu 1968. Polecam!

U przyjaciół

Marian Pilot, Życie. Sposób użycia. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

To jest pięknie wydany, okazały wybór utworów Mariana, napisanych już przed laty (wydania z 1976, 1989, 2002), z którego przeczytałem od razu W butach, tamże s. 157-228. Jak przeczytałem? Ze ściśniętym gardłem.

Janusz Drzewucki, Lekcje u Różewicza. Teksty krytycznoliterackie i osobiste. Wrocławskie Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2018.

W Trzy po trzy tytułem komentarza, zamieszczonym pod koniec książki Janusz wyznaje, że Tadeusz Różewicz jest jego pierwszym pisarzem, od chwili, gdy jeszcze w klasie siódmej czy ósmej podstawówki przeczytał w podręczniku jego wiersz. Mój pierwszy wiersz Różewicza (był to Ocalony) wprawił mnie w stan, z którego nie wyzwoliłem się do dzisiaj.

Cała ta książka jest nie tylko świadectwem niezachwianej nigdy wierności, ale także niezawodnym przewodnikiem po tym lesie rzeczy stworzonych,  jaki pozostawił Tadeusz Różewicz.

 

W nowej “Twórczości”

Dlaczego Marii Dąbrowskiej nie udało się to zamierzone epickie arcydzieło, czyli Przygody człowieka myślącego, rzecz  na miarę  Don Kichota lub Dyla Sowizdrzała, jak sama niezbyt skromnie i raczej onieśmielająco zapowiadała?

Na to pytanie próbuję odpowiedzieć w szkicu Wokół porażki,  wydrukowanym w: “Twórczość”, 2018, nr 11, s. 89-98.

Tamże esej Zdzisława Jerzego Adamczyka, który przeczytałem na jednym oddechu: Czego nie wiemy o młodości Stefana Żeromskiego, s. 63-88.

Oraz przypomnienie pisarstwa Andrzeja Łuczeńczyka, którego Dzieła zebrane wydał właśnie PIW. Zob. Magdalena Boczkowska, ” Posiedzimy trochę razem, wypijemy, s. 99-104, Książka miesiąca.