Na pamięć

 

19 dzień października 2020

 

Gęste dziś obłoki

Ile dusz w  nich płynie

W wielkich łodziach z kropel

 

A my stoimy pod tą flotyllą

Najemnicy dni czekający na zmierzch

Ukrywający zło pod językiem

 

Krzysztof Lisowski, Wieści dobre i złe, Universitas, Kraków 2021, s. 37

Paradoks zwiedzacza

Jeśli wspomnieć Knossos, to najważniejsze jest to, że udało mi się tam pojechać i szczęśliwie powrócić. Takim starym bowiem już nie pożyczają samochodów, jedynie pod gwarancją wysokiego odszkodowania, którą musiałem podpisać. Udało mi się nie tylko przemknąć autostradą pełną serpentyn, z cudownymi górskimi widokami na błękitne zatoki, ale także przecisnąć przez wąziutkie uliczki Heraklionu, bez jednej rysy lub odprysku. Wracałem z modlitwą tych, co się nie modlą i dojechałem.

W samym Knosssos raczej zawód niż olśnienie. Trzeba tam być, należy to do Kanonu, więc byłem. Ale obcuje się głównie z rekonstrukcjami Evansa, a ponieważ są one wyśmienite, więc podejrzenia rodzą zwątpienie. Te kolumny są zbyt gładkie, te freski za bardzo błyszczące, te kamienie wyszlifowali zwiedzacze podczas ostatniego stulecia…Najbardziej przykre są żelbetowe belki słupowe i stropowe, które dla iluzji czyli niepoznaki, zamalowano drewnopodobną farbą.

Evans był dziewiętnastowiecznym Brytyjczykiem, wiktorianinem, który na pewno miał za sobą europejski Grand Tour i stylizował swoje wykopaliska na modłę tamtego fasonu. Kochał imperialne wymiary, więc je odnajdywał, a znalazł też florencki salon, czyli Piano nobile, portret Paryżanki oraz rzymską łazienkę. Na pewno epokę minojską poznał lepiej od milionów zwiedzaczy, bo ją właściwie odkrył, ale w ogóle nie zwrócił uwagi na ludzki koszt tego zdumiewającego rozmiarem i rozmachem wiekopomnego dzieła. To myśmy budowali piramidy, rwali marmur na świątynie i kamienie  na drogi imperialne – pamiętne zdanie Borowskiego, powinno wprowadzać w każde takie miejsce, bo tam nasza krew, pot, kości i ścierwo.

Ani słowa o tym w Knossos, ani słowa w przewodnikach i tablicach informacyjnych i trzeba samemu znaleźć jakiś odłam nie wydeptanego kamienia, żeby poczuć to drgnienie współobecności, o które naprawdę chodzi. Bo przecież po to tam pojechałem i też się udało.

Ale gdyby nie ten Evans, to pewnie nie miałbym tej możliwości…

 

Z podzięką

Międzynarodowa Monografia Naukowa – Polesie. Środowisko. Melioracje. Tom 3. Polesie polskie. Brześć – Równe-Warszawa-Riazań, 2020, s. 976+nlb. Waga naprawdę ciężka, darowizna Jurka Jeznacha, polskiego współautora tego dzieła!

Aleksander Gieysztor, Tadeusz Łepkowski, Marian Małowist, Żywoty historyczne, pod redakcją Ryszarda Stemplowskiego, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2020. Znakomite zgranie wątków biograficznych i metodologicznych w tych rozmowach, które pierwotnie ukazały się po hiszpańsku!

Ryszard Stemplowski, Fakty i fantazje. Watykan 1939-1945. Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2019. Polecam, bo to nie tylko dokumenty, lecz także anegdoty. Wyrazy współczucia  Piusa XII dla podbitej przez Niemcy Polski, stosowne również dla Finlandii (najechanej przez ZSRR), to arcydzieło dyplomacji.

Andrzej Walicki, PRL i skok do neoliberalizmu. Antykomunizm zamiast wolności. Porachunki inteligenckie. Pod redakcją Joanny Schiller-Walickiej i Pawła Dybicza. Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021. Cenna i ważna publikacja rozproszonych wcześniej publicystycznych i eseistycznych wypowiedzi Andrzeja Walickiego. Drugi tom cyklu, trzeci w zapowiedzi, czekam na całość!

Maurice Merleau-Ponty, Jean-Paul Sartre, Zerwanie, humanizm i terror. Tłumaczył i opracował Jacek Migasiński. Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021. Rozmawialiśmy z Jackiem parokrotnie o tej edycji podczas jej przygotowania, więc teraz już tylko winszuję finału. Efekt znakomity!

Janusz Termer, Myślenie literaturą. Eseje, szkice, wspomnienia. Res Humana, Warszawa 2019. Chętnie czytam, zwłaszcza o naszych nie żyjących już kolegach – wspomnienia skojarzone z odczytaniami.

Danilo Kis, Cyrk rodzinny. Przekład Danuta Cirlić-Straszyńska. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021. Zapewne znakomitej tłumaczce, z która znamy się od lat, zawdzięczam ten podarunek, a jest to edycja jubileuszowa Wydawnictwa Czarne. Cyrku rodzinnego nie oglądam, lecz się w nim pogrążam, bo akurat jestem mu bliski, a świetny przekład jeszcze mocniej mnie wciąga.  (Ps. Nie mogę wpisać odpowiednich diakrytów, za co przepraszam, ale to wina programu).

 

 

.

 

 

 

Konkurs szopenowski. Codziennie koncert.

Balsam, balsam na wszystkie rany publiczne i sparzenia prywatne…