Sprostowanie

Pomyliłem się pisząc (Wiele hałasu o nicość, 10 listopada), że około 200 członków PZPN było poddanych dochodzeniu kryminalnemu. Prasa powiadamia, że było ich około 400, a ponad 100 został skazanych.

Ciekawe ilu, w państwie prawa, potrzeba członków- kryminalistów, aby jakąś organizację uznać za przestępczą? I co to jest państwo prawa?

***

Karol Marks, 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte. Wstęp Marek Beylin. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.

Pomysł świetny, wstęp Marka Beylina pt. Marks patrzy na populizm, pobudzający i pouczający. To właściwie osobna książeczka licząca prawie stron stron.

Należalo jednak napisać, że przekład jest anonimowy, a edycja tekstu Marksa najpewniej za wydaniem: Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła wybrane, tom. I, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, s. 224-318.

***

S. I. Charpentier, La premier mort de Fiodor Mikhailovitch. Roman. Trakt Editions, Paris 2011.

Polecam otwarcie tę powieść, chociaż autor kryje się za pseudonimem, który jednak, gdyby starać się o przekład, dałoby się rozszyfrować. Nazwa wydawnictwa też ma coś z nami wspólnego, a na skrzydełku obwoluty można przeczytać: “Trakt (mot polonais, du latin: tractus)”.

Zdjęcia z Florencji

Chyba udało mi się wreszcie wprowadzić tutaj link do zdjęć z Florencji, jakie zrobiła pani Martyna Dominiak z Narodowego Centrum Kultury.

Nie zrażając się pozorną pustką kartki trzeba zejść na jej dół, gdzie tekst jest odwrócony, ale link zaznaczony.

Naprawdę warto. Zdjęcia z Florencji

Pisuary

Dawno nie widzianego poetę JM spotkałem w dobrze nam znanej od dziesiątków lat bibliotece naukowej. Jest ona mała, prawie domowa i wyminąć się w niej trudno. Dostrzegłem go kątem oka siedzącego przy stole prawie tyłem do mnie, więc szybko zmieniłem regał do którego sięgałem, szukając  jakiejś bibliografii. On mnie widział, miałem wrażenie, że poznaje mnie przez plecy, ale twarz zachował kamienną.

I tak udało nam się wzajemnie unieważnić swoje istnienie. 

Co to się jednak porobiło?  Pół wieku temu należeliśmy do tego samego zespołu naukowego, którym opiekował się  jeden z założycieli Polski Ludowej, wtedy byliśmy zakolegowani, a nawet biegaliśmy na wyprzódki do pewnej urodnej polonistki, ktora była córką radzieckiego (wtedy), sowieckiego (obecnie) marszałka. W roku 1980 poeta był sympatykiem KOR-u, zaś ja członkiem organizacji partyjnej literatów. I rozmawialiśmy ze sobą życzliwie, nawet z pewnym zaciekawieniem.

Na tym jednak nie koniec. On wyszedł wcześniej, ja chwilę później i spotkaliśmy się znowu, starsi panowie przyparci tą samą potrzebą, w toalecie na półpiętrze. Właściwie w drzwiach, bo on już wychodził, a ja wchodziłem, więc pierś w pierś, z oczami jak porcelit pisuaru. 

Można powiedzieć, że odlaliśmy się  jak Polak z  Polakiem.    

Jeszcze o Florencji

Jak mi się uda, to przeniosę tutaj zdjęcia z uroczystości odsłonięcia tablicy Brzozowskiego we Florencji, autorstwa Martyny Dominiak z Narodowego Centrum Kultury.

Tymczasem taki cytat z Historii florenckich Macchiavellego, który po powrocie do kraju akurat mi się nadał:

“Waśnie we Florencji były zawsze związane z frakcjami i dlatego przynosiły szkody. Żadna zwycięska frakcja nie zachowała jedności dłużej niż istniało wrogie jej stronnictwo. Kiedy jednak to ostatnie przestawało istnieć, we frakcji zwycięskiej zanikał strach, ktory utrzymywał ją w jedności, a także wewnętrzny ład pozwalający jej panować nad sobą, co doprowadzało do nowych podziałów”.

Zaproszenie

Brzozowski -zaproszenie 13.11.11 x e-mail-1

***

Roman Berger – muzyka i eseistyka. Trzeba sprawdzić.

Wstyd się przyznać, ale wczoraj (w II programie PR) słyszałem po raz pierwszy tego kompozytora: Korczak in memoriam. W skupieniu.

Uznanie

Co do sławetnego rechotu posłanek i posłów w sali sejmowej, podczas wystąpienia Roberta Biedronia, to nie widzę w tym żadnej odsłony. Przytłaczająca większość naszych wybrańców nie ma naprawdę żadnego własnego poglądu na świat, więc i na stosunki międzyludzkie, a znają tylko “linię partii”. Kiedy “linia partii” nie została uchwalona i nie obowiązuje – zachowują się  jak ulicznicy.

Jeśli chodzi o samego Roberta Biedronia, to czasem drażni mnie on swoimi manierami. Ale kiedy patrzyłem na niego na tej trybunie sejmowej, czułem dumę, że on tam jest i uznanie dla jego osobistej dzielności. Wyobraźcie sobie, ile on musiał przecierpieć, żeby do tej trybuny dojść… 

***

Kinga Dunin, Kochaj i rób. Współpraca: Sławomir Sierakowski. Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2011.

Czytam, czytam, jak przeczytam to coś powiem…

Next Page »