Serdecznie zapraszam



zaproszenie 1.06.2012


Rok Korczaka



Zaproszenie do Kijowa, Winnicy i Humania


Telewizja



Dwie starsze panie, tak już starsze, że niedzielną mszę oglądają w porannej telewizji.

A potem piją sobie kawę i jedna z nich mówi:

– Widziałaś jakie on miał rączki, ten co dzisiaj odprawiał?

– Widziałam, delikatne jak panienka!

– Pewnie chodzi do manikurzystki…


***



Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Historyk, socjalista, pamiętnikarz. Instytut Wydawniczy “Książka i prasa”, Warszawa 2012.

Przeczytałem z uwagą. Osobowość integralna i jedna z nici tej historii, która żywo mnie zajmuje. Mam nadzieję, że to tylko biografii zapowiedź, a nie jej zamknięcie!

Nie wiem komu dziękować – Autorowi czy Polskiej Partii Socjalistycznej, która była nadawcą przesyłki. Ale – szczerze dziękuję.


***



Słownik współczesny, angielsko-polski, polsko-angielski. Jacek Fisiak, Arleta Adamska-Sałaciak, Mariusz Idzikowski, Ewelina Jagła, Michał Jankowski, Robert Lew. Pearson, Longman, 2012.

To jest dar od profesora Fisiaka, któremu serdecznie dziękuję. Akurat takiego słownika mi brakowało! Będzie mi  pomocny, choć do perfekcji mi daleko.


***



Jerzy Giedroyc, Czesław Miłosz, Listy 1973-2000. Opracował Marek Kornat. “Czytelnik”, Warszawa 2012.

To już komplet – gratuluję Markowi i dziękuję wydawcy!

Już o całości tej korespondencji pisałem, zob. zapis z 14 lutego 2012.


Co z tymi chłopami?



“Moja babcia była gospodarzem (dziadek zginął w Auschwitz), moi kuzyni są rolnikami, choć nie są już chłopami, a ja ciągle dobrze czuję się na wsi. Dlaczego oni nie są już chłopami? Bo bycie chłopem oznaczało pewien typ kultury w rozumieniu antropologicznym (jak w Konopielce Redlińskiego), a oni są teraz producentami rolnymi. Kombajn likwiduje żniwa, czyli współdziałanie sąsiedzkie, a zrzeszenie producentów – gromadę chłopską. Ale ja nie będę po tym płakał, bo mój kuzyn ma teraz czas i jeździ pograć z synem w tenisa. Na tym także polega  modernizacja – na wyjściu z odwiecznego chłopskiego kieratu i wejściu w miejski czas wolny”.

Wychodzenie z prowincji. Z prof. Andrzejem Mencwelem rozmawia Dominika Kozłowska. “Znak”, maj 2012, s. 18-21.

 


Zaproszenie



2012_Korczak


Komunizm florencki



Opowiadam o tej Florencji i galerii Uffizi, bo znowu w niej byłem, tym razem z Zosią i Marysią, czyli moimi wnuczkami, które może udało mi się natchnąć moim nieustającym zachwytem, opowiadam mu więc o swoim zachwycie, a on patrzy na mnie trochę tak, jakbym był jakimś niedowarzonym chłopięciem i z tym swoim wyższym wydęciem ust mówi:

– E…, tam…, a Luwr, British, Ermitaż…

A ja mu na to rozzłoszczony:

– To są wielkie kosmopolityczne zbiorowiska, częściowo pochodzące z rabunku. A Uffizi – to jest muzeum gminne. Wyobraź sobie, że Giotto, Ucello, Lippi, Pierro della Francesca, Botticelli, Leonardo da Vinci, Rafael, Andrea del Sarto, Michał Anioł, Verocchio, Mantegna, Corregio i Caravaggio byli malarzami florenckimi i we Florencji na zawsze pozostali. Gdzie jeszcze na świecie masz coś podobnego? Oni należą symbolicznie do tej samej Commune di Firenze, której insygnia masz dzisiaj na wozach straży pożarnej  i koszach na śmieci. Taki to jest komunizm florencki!

I tym zdaniem raczej go dobiłem niż przekonałem.


Przyjemne z pożytecznym



Zapytują mnie, a i zapytuję sam siebie, czemu nie mieszam się do “kwestii smoleńskiej” i nie komentuję tego, co nie tyle się dzieje, ile raczej wydarza. Nie chcę wdawać się w tą szamotaninę i skazić jej językiem oraz manierami, a gdyby należycie ją skomentować, czyli w jakiejś mierze wyjaśnić, trzeba by napisać broszurkę polemiczną w stylu Genealogii teraźniejszości  Świętochowskiego. Na to jednak nie mam teraz czasu, a może i atłasu.

Czas ostatnio spędzam przyjemnie i pożytecznie, w zgodzie ze sobą. W poniedziałek dyskutowaliśmy o biografii Ludwika Rajchmana, który jest postacią historii światowej, a we wtorek mieliśmy spotkanie z delegacją francuską, poświęcone Januszowi Korczakowi. Tak się składa, że obaj ci wielcy twórcy spełnionych utopii dziecięcych (Dom Sierot i UNICEF), byli właściwie rówieśnikami (ur. 1878-Korczak; 1881-Rajchman) Polakami pochodzącymi z asymilowanych od pokoleń rodzin żydowskich, “Warszawiakami” czyli ludźmi uformowanymi w kręgu lewicy kulturalnej przełomu wieków XIX i XX,  lekarzami i wychowawcami, a każda zawężona do jednej profesji ich kwalifikacja, ogranicza lub kawałkuje całościowe znaczenie ich dzieł. Więc lubię o nich rozprawiać jako o “filozofach praktyki”  i jeszcze parę razy mi się to w tym roku przytrafi (wkrótce Lipsk, a potem Kijów).  

To chyba zrozumiałe, że nie mam się tutaj do czego mieszać.    


« Previous PageNext Page »