***

Na seminarium poświęconym obiecującej pracy doktorskiej Nicole Dołowy o językowym ożywieniu Bretończyków, Łużyczan, Kaszubów postawiono pytanie: a dlaczego właściwie angażować się w obronę takich „mniejszościowych” języków ( tym samym kultur, narodowości, etni itp.)
Odpowiedź  była w samej pracy Nicole – należało tylko ją wydobyć:
ponieważ oni sami, Bretończycy, Łużyczanie, Kaszubi tego chcą. Można więc, nawet należy być im pomocnym. I takie stanowisko zajmuje autorka.
Nie ma natomiast żadnej uniwersalistycznej pozycji, z której dążenia takie można unieważnić, jako ciemny jakowyś partykularyzm, etniczną parafiańszczyznę, szkodliwą na drodze ku jasnej, europejskiej, globalnej przyszłości.
W tej i wielu innych kwestiach jesteśmy nadal dziedzicami Oświecenia, ale po stronie Jana Jakuba Rousseau, a nie Woltera lub Hegla. Duch nasz nie chodzi po cudzych głowach, stara się w nie wnikać.

***

20 stycznia ( szczęśliwy dla nas dzień 85 urodzin mojej siostry Letosławy) inauguracja Baracka Obamy. Ponad dwa miliony ludzi w Waszyngtonie, prawdopodobnie największe dobrowolne zgromadzenie w dziejach świata, chyba nawet Janowi Pawłowi II nie udało się zebrać takiego audytorium. My, którzy pamiętamy parteitagi w Norymberdze i w Moskwie nie możemy się napatrzeć – nieogarnione, chciałoby się powiedzieć – bezkresne tłumy są kolorowe, radosne, uniesione, nie defilują – tańczą. Wszystkie barwy ciała, etniczne rodowody, kulturowe tożsamości, historyczne generacje. Byli prezydenci i inni oficjele, z żonami i dziećmi, wchodzą w rytmach muzyki popularnej, witają się przyjaźnie nie tylko z publicznością, także wzajemnie ze sobą. Mistrzyni ceremonii lekko feministyczna, modlitwa pastora ekumeniczna, „Bóg błogosławi Amerykę”, ta fraza powtarza się często, ale purpuratów jakoś nie widać. Prezydent elekt przemawia jak natchniony i elektryzuje słuchaczy. Choć nie wszystko rozumiem, jednego jestem coraz bardziej pewien – on naprawdę wierzy w Amerykę i jej wartości oraz w swoją wiarę w Amerykę, w Amerykę Ojców Założycieli, Abrahama Lincolna, na którego Biblię przysięga, Martina Luthera Kinga, którego marzenie spełnia. My mamy tutaj jakieś mityczne plemienne korzenie oraz tysiącletnie szarpaniny historyczne i właściwie nie wierzymy, że tamten świat niedawno skończył 200 lat i opiera się na Deklaracji i Konstytucji, czyli na racjonalnych aktach prawnych, zbiorową wolą i rozumem spisanych na papierze i rozpowszechnianych drukiem. Które się czci, których się przestrzega i broni. God bless America!
W Nadwiślanii tymczasem prześcigają się w zwalczaniu Oświecenia, które umyślili sobie obarczać odpowiedzialnością za całe zło współczesne. Chyba w ich własnych, oczadziałych głowinach.

Wystąpienie na konferencji „Polskie wyzwania; tożsamość”

10 stycznia na konferencji „Polskie wyzwania; tożsamość” (w Muzeum Powstania Warszawskiego w panelu o polityce historycznej)

(Cztery moje tezy: 1, polityka historyczna nie jest ekstra wynalazkiem, bo uprawia ją każdy historyk i to już w chwili wyboru przedmiotu zainteresowań; 2, winna być podporządkowana wizji politycznej ( w rozumieniu Jerzego Giedroycia); 3.tożsamość nie jest dana, lecz za-dana i ze względu na wizję polityczna winna być kształtowana; 4. w rozwiniętym społeczeństwie tożsamości są zróżnicowane i różne też polityki historyczne, kwestia w tym, że u nas deklaracje pluralizmu nie idą w parze z uprawą pluralizmu, a kulturę dialogu zastępuje jawna lub skryta eliminacja rywali). Rozwinięcie – po redakcji zapisu.

***

Łaskawe Jonathana Littela to utwór chybiony. Uzasadnienie tej opinii później.
Teraz przepisuję jeden chociaż wiersz Kazimierza Brakonieckiego (zob. Różności):
Ojciec był nieszczęśliwy
nic o tym nie wiedział
zabijał swoje nieszczęście nienawiścią
pogardą lekceważeniem bliskich
Matka była nieszczęśliwa
i z nieszczęścia uczyniła religię kobiet
dlatego nie rozumiała swojej córki
która była nieszczęśliwa jej niewolą
i uciekła jak najdalej od domu
nie wiedząc jak siebie inaczej uszczęśliwić

Szczęśliwi nieszczęśliwie
nieszczęśliwi szczęśliwie
szczęścia nieszczęściem
i nieszczęścia szczęściem

Stara śpiewka
rodzinnej ludzkości

Wierszy nie komentuję, wolę je sobie przepisać lub przepowiadać.