Znowu inteligencja

Zobacz i przeczytaj dyskusję Insurgenci, organicznicy, cykliści  w “Przeglądzie Politycznym” nr 96/2009, s. 63-95. Udział biorą: Grażyna Borkowska, Maciej Janowski, Jerzy Jedlicki, Tomasz Kizwalter, Andrzej Mencwel, Magdalena Micińska, Heinrich Olschowsky, Paweł Rodak, Małgorzata Szpakowska, Andrzej Walicki.

Także inne artykuły w tym numerze związane z tą problematyką (np. Grażyny Pomian, Intelektualiści w czasach zimnej wojny, s. 96-115, Bronisława Świderskiego, Prawda w czasach przemocy, s. 120-135).

Rosyjskie przeprosiny

    Na sobotniej (24 października, Sala Senatu UW) debacie poświęconej Leszkowi Kołakowskiemu, z okazji pośmiertnego przyznania Mu medalu “National Endowment for Democracy”, Jerzy Jedlicki w wystąpieniu zatytułowanym Historia i odpowiedzialność powiedział wprost to, co mnie też, od jakiegoś czasu, chodzi po głowie, że mianowicie zamiast domagać się od Rosjan, aby “przeprosili nas za Katyń”, lepiej byłoby oczekiwać, że oni przeproszą się sami ze sobą ( za Katyń i nie tylko). To by im ( nam i całemu światu ) naprawdę lepiej zrobiło, niż wymuszone formalne oświadczenie.

Gdyby Rosja rozrachowała się ze swoją własną historią, byłaby inną Rosją. Taką, na jaką czekamy, której jednak w naszym  pokoleniu już nie spotkamy.  

    

Kongres Kultury

Na Kongresie Kultury Polskiej w Krakowie (II sesja plenarna. Ile państwa w kulturze: rząd, samorząd czy społeczeństwo obywatelskie? , 23 września 2009) w czterech wypowiedziałem się punktach. Najpierw jednak podjąłem polemikę z wystąpieniem “specjalnym” prof. Leszka Balcerowicza, a zwłaszcza z jego nieustannymi filipikami “antysocjalistycznymi”. Myli on i to od dawna, stalinizm z socjalizmem, a emocjonując się swoimi filipikami, nie rozumie, że przyczynia się w ten sposób do zniesławiania autentycznej tradycji socjalistycznej, którą niszczył stalinizm.

Punkty były następujące:

1. Państwo, póki istnieje, odpowiada za wszystko, także za “odpaństwowienie”. Dlatego nie może beztrosko prywatyzować wszystkiego, zwłaszcza w kulturze.

2. Wszelkie próby reformy organizacji i finansowania kultury muszą wychodzić od rozpoznania jej specyfiki, a nie od zewnętrznych reguł ekonomicznych (np. opłacalności).

3. Otóż kultura dzisiaj jest wielozakresowa (ciągle zmiennozakresowa) i nie sprowadza się do tradycyjnej kultury artystycznej. Zatem nie obejmie jej swoją kompetencją żaden rząd ani delegowane przezeń ministerstwo. W tej kulturze działa i działać będzie wiele podmiotów – przede wszystkim społecznych (“organizacje pozarządowe”), które w programie Kongresu zostały właściwie pominięte. 

4. Zakres działań ministerstwa powinien obejmować kulturę artystyczną, z jej bezpośrednimi pograniczami. Dlatego powinno ono wrócić do tradycyjnej nazwy Ministerstwo Kultury i Sztuki, a porzucić chimeryczne “dziedzictwo narodowe”. Natomiast całość owych zmiennych zakresów kultury powinny rozpoznawać instancje społeczne, wyłonione na kongresie stowarzyszeń kulturalnych (“organizacji pozarządowych”), którego zwołanie postulowałem.   

Poza tym, jako dyskutant, wziąłem udział jeszcze w dwóch sympozjach: “Polska cyfrowa” (23. IX) i “Kulturotwórcza rola mediów” (24. IX).

Za mało

Kazimierz Brakoniecki, Polak, Niemiec i Pan Bóg. Olsztyńskie szkice osobiste. “Borussia”, Olsztyn 2009.

Podzięka dla autora, a żal, że Mała autobiografia Olsztyna jest tak mała.

Zjazd historyków

XVIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich. Olsztyn, 16-19 września 2009 r. II sesja. U źródeł tożsamości. 1. Sympozjum: Tożsamość narodowa i pamięć. W poszukiwaniu nowego paradygmatu badań historycznych. Dyskusja panelowa: Czym historyk powinien się interesować?

Moderacja Robert Traba, paneliści: Andrzej Mencwel, Michael G. Muller, Hubert Orłowski.

Timeo Danaos!

Dym. Powszechna historia palenia. Redakcja Sander L. Gilman, Zhou Xun. Przekład Jagoda Sochoń-Jasnorzewska. TAiWPN Universitas, Kraków 2009.

Andrzej Nowakowski mnie tak zachęca. Piękne dzięki!

Sprostowanie

Pomyliłem się: Tasman nie był angielskim admirałem, lecz holenderskim żeglarzem- odkrywcą.  Za pomyłkę – przepraszam.  Istota naszego zakłamania, w tej i innych podobnych sprawach pozostaje niezmienna.

Hipokryzja (?)

Sven Lindquist w  książce Wytępić całe to bydło (przełożyła Milena Haykowska, WAB 2009, podziękowanie dla Beaty Stasińskiej) przenikliwie odsłaniającej europejskie źródła praktyczne i teoretyczne rasizmu oraz ludobójstwa, pisze również o Tasmańczykach.

Zajmowałem się nimi kiedyś trochę i nawet czytałem jakieś radzieckie opracowania historyczno- etnograficzne. Imperializm radziecki był był bardzo sprawny w  demaskowaniu zbrodni imperializmu brytyjskiego.

Otóż pierwotni tzw. Tasmańczycy, którzy żyli na rajskiej wyspie i nie znali wojen, zostali doszczętnie wytępieni, najpierw przez angielskich kryminalistów, a potem przez kolonistów już w połowie XIX wieku. Koloniści ci tyralierą przeszli przez rajską wyspę i wystrzelali ich jak kaczki (około 1830).

Uczynili to tak dokładnie, że my do dzisiaj nie wiemy, jaki był ich etnonim i nazywamy ich Tasmańczykami.

Nazwa tej wyspy  pochodzi od angielskiego admirała Tasmana, który zdobył ją dla brytyjskiego imperium.

Nazywać pierwotnych, wytępionych  jej mieszkańców Tasmańczykami to tak, jakby ofiary Holocaustu nazywać hitlerowcami.

A przecież “Tasmańczyków” tak  nazywamy, również w światowej literaturze naukowej i nic już tego nie zmieni.

Wobec tak monstrualnej hipokryzji trzeba nam wierzyć w Sąd Ostateczny.

Prośba

Dostałem ostatnio kilkanaście książek – od zaprzyjaźnionych autorów i wydawców (WAB, WUW, KP, Universitas, Borussia)- ktorych nie odnotowałem tutaj, bo nie tylko ich jeszcze nie przeczytałem, ale nawet, z powodu nawały zobowiązań akademickich, nie zdołałem przejrzeć. Proszę wszystkich darczyńców o wyrozumiałość i obiecuję poprawę.

Jak tylko głowę podniosę spod tej nawały.