Conrad przeciw Tołstojowi

Dlaczego ta powieść Conrada nosi tytuł Zwycięstwo, skoro w jej finale giną wszyscy, zarówno ci, którzy człowieczeństwa się dobijają (Heyst i Lena), jak i ci, którzy człowieczeństwo spodlili (Jones i Ricardo)? Odpowiedź jest taka: dlatego, że, za cenę najwyższej ofiary, udało się zapobiec triumfowi podłych, czyli zła. Autor zdaje się nam podpowiadać, że jedynym dobrem, jakie możemy osiągnąć na tym świecie, jest skuteczne przeciwstawienie się złu.

Conrad przeciw Tołstojowi – czynne przeciwstawienie się się złu, a nie bierny brak sprzeciwu.  

A jak zginął Heyst? Spalił się przy zwłokach Leny – był wierny.

Co jednak z Chińczykiem Wangiem i “dzikusem” Pedro? Oni nie należą do świata tych moralnych rozstrzygnięć. Pozostają więc poza kręgiem człowieczeństwa, Wang może na samej granicy. I to jest kolonialne ograniczenie Conrada.

 

Zaproszenie do Poznania

8  grudnia  2011, Sala Czerwona Pałacu Działyńskich, Stary Rynek 78/79

Czwartek

Na czwartkowym seminarium udało nam się dojść do ważnej maksymy humanistycznej.

Wszystko zaczęło się od tego, że Agata powiedziała, iż Adela w swoim tekście, który dyskutowaliśmy, porusza się “węgorzowato”, co ja usiłowałem poprawić na “wężowato”, ale w trakcie tego sprostowania z Agatą niełatwego, przypomniałem sobie, że codziennie rano, kiedy spaceruję z Dżosią, kundlicą z przytułku, która w naszej rodzinie uzyskała rasowość owczarka anatolijskiego,  sprawia mi niewymowną radość wskaz, jaki niedawno pojawił się na mojej drodze: “Zakuwanie węży”. 

Pod dłuższej, prawie dwugodzinnej dyskusji wyjaśniliśmy sobie wspólnie, że w naszej dziedzinie należy stosować miękkie łącza i nie zakuwać węży.  

Środa

Właśnie wróciliśmy z dyżuru u wnuczych bliźniaków, gdy zadzwonił Bogdan, drugi ich dziadek i opowiedział mi następującą historyjkę: kiedy on był u nich, Gucio, który ma ciągoty muzyczne, imitując solówkę, popukał rytmicznie pałeczkami w bębenki, jakie dostali od Bogdana,  i zapytał rezolutnie:

– No i co ty o tym myślisz?

Trzeba dodać, że szkrab ten ledwie odrósł od ziemi i nie ma jeszcze trzech lat, a dziadek Bogdan jest jazzowym perkusistą znanego zespołu Old Timers.    

Wtorek

We wtorek, 29 listopada, mieliśmy spotkanie o Brzozowskim i rewolucji 1905 roku, w Świetlicy Krytyki Politycznej w Łodzi, które prowadził Kamil Piskała, młody historyk i dobry rozmówca. Tłumu nie było, ale ci, którzy przyszli, wiedzieli czego chcą i spędziliśmy dwie godziny w godnym, intelektualnym napięciu.

 A wszystko to zawdzięczam Martynie Dominiak, ktora opiekowała się mną jak młodsza, ale dorosła i odpowiedzialna siostra. Szczere dzięki!

I Tomaszowi Majewskiemu też podzięka za książkę: Dialektyczne feerie. Szkoła frankfurcka i kultura popularna. Wydawnictwo Officina, Łódź 2011. Przedstawia się bardzo zachęcająco (np. rozdział Chaplin w Niemczech. Podwójne ciało mima) i  treściwie (np. Adorno i jazz: źródła idei przemysłu kulturowego).

Poniedziałek

Niestety na poniedziałkowej mszy za Bohdana Osadczuka u warszawskich bazylianów było nas ledwie kilkanaście osób. Ale i tak wyszedłem pogodnie nastrojony śpiewnymi modlitwami tego nie wyniosłego, lecz przybliżającego, unickiego obrządku. Żegnaliśmy przecież osobistość i osobowość naprawdę spełnioną.

Za to później już sama radość. W Teatrze Dramatycznym oodbyła się bowiem uroczystość wręczenia “Złotego Berła” wraz z Nagrodą Fundacji Kultury Polskiej za rok 2011 Wiesławowi Myśliwskiemu. Mam dobrą passę – gdyż to już drugi mój przyjaciel, po Józku Wilkoniu, którego tak zasłużenie wyróżniono. Tłumnie fetowano Laureata, który wzruszył nie tylko mnie podwójnie. Pierwszy raz mówiąc to, co powiedział o swoim pisarstwie, a mówi on zawsze niezbicie własnym, celnym słowem; drugi raz, kiedy okazało się, że Bibliotekę Gminną w Kijach wskazał jako beneficjenta nagrody dodatkowej. Niczego może bardziej nam teraz nie trzeba, jak uznania i poparcie dla takich placówek. W pewnym momencie na scenie teatru stali obok siebie: Wiesław Myśliwski, wójt gminy Kije, kierowniczka biblioteki gminnej i reprezentujący Prezydenta RP minister Jan Lityński. I to była taka kompozycja polska, z jaką chciałoby się być zawsze.    

« Previous Page