***

Marta Wyka, Miłosz i rówieśnicy, domknięcie formacji. Universitas, Kraków 2013. Ciągle krążymy po tych samych ścieżkach i aż wstyd się przyznawać jak długo. Mocno gratuluję Marcie i szczerze dziękuję.

Michał Łuczewski, Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej. Toruń 2013. Przyjdzie taki czas, że jeszcze sobie z autorem podyskutujemy. Już mu gratulowałem, a za egzemplarz dziękuję redakcji “Przeglądu Politycznego”.

Istvan Bibo, Eseje polityczne. Przełożył, opracował i wstępem opatrzył Jerzy Snopek. Universitas, Kraków 2012. To rzecz zdawna oczekiwana, bo dotąd musieliśmy czytać Bibo po francusku. Gratuluję Jurkowi, a dziękuję Jackowi.

 

 

 

Kongres Lewicy

 Dlaczego popieram Kongres Lewicy? Dlatego, że mam nadzieję, że będzie pierwszym, a nie ostatnim. Powinna od niego rozpocząć się rzeczywista rekonstrukcja lewicy w polskim życiu społecznym, to znaczy u podstaw dorzecznej polityki, a nie w konwentyklach celebrytów. Dotąd lewica instytucjonalna była nastawiona na przetrwanie, dlatego ulegała postępującemu rozpraszaniu, odtąd powinna nastawić się na zdobywanie, aby się skupiać i roszerzać. Po co? Po to, aby odpowiadać za Polskę tak, jak się należy i jak Polska tego potrzebuje.

***

Lidia Burska, Awangarda i inne złudzenia. O pokoleniu 68 w Polsce. Słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2012.

Lidia Burska, Cytaty z życia i literatury. Opracowanie Marek Zaleski. Universitas, Kraków 2012.

Ta rozmowa dla mnie ledwie się zaczęła, a już się skończyła. Nie mogę mówić o żalu, bo wiem, czym było nagłe odejście Autorki dla jej syna. Dziękuję Franku – za to wydanie i za ten dar.

***

Mikołaj Mirowski, Rewolucja permanentna Lwa Trockiego. Między teorią a praktyką. Z przedmową Adama Michnika. Wydawnictwo DIG, Warszawa 2013.

Dowiedziałem się,  że Trocki był przeciwny marszowi na Warszawę w 1920 roku i wielu innych ciekawych rzeczy. Żródłowe opracowanie, z rozmachem napisane. Dziękuję panu Mikołajowi i polecam.

***

Adam Daniel Rotfeld, W cieniu. 12 rozmów z Marcinem Wojciechowskim. Agora, Warszawa 2012.

Ten autoportret poprzez portrety innych (Miłosz, Bauman, Kołakowski, Gorbaczow, Giedroyc i inni) syci mądrością, ale i pobudza łaknienie: autoportretu pełnego i mozliwie bezpośredniego.

Gratulacje i podziękowanie dla pana Marcina.

 

***

Niereformowalny zakon polskości, “Gazeta Wyborcza”, 1-2 czerwca 2013, s. 31.

Idea naszych czasów

Z dysusji o projekcie Natalii M., wynikło nam ciekawe związanie  – mit miłości namiętnej, konstytutywny dla kultury europejskiej od średniowiecza rycerskiego (jak nas przekonał Denis de Rougemont) nie zostaje współcześnie rozbity, lecz ulega rozmyciu w powszechnej psychologizacji wszelkich relacji.

Jeśli są między wami uczuciowe napięcia, my – czyli psychologiczni eksperci – rozłożymy je na “relacyjne” cząstki, a potem złożymy je na nowo, tak, że napięcia znikną. Przeszlifujemy też głowice waszych emocjonalnych silników. A jeśli miłość zniknie? To nie takie ważne! Ważniejsze są relacje niż uczucia.

Ta psychoterapeutyczna mechanika ma jednak pewną zaletę – wszystkie stosunki międzyludzkie, stają się dzięki niej przestrzenią negocjacji. A to na pewno lepiej niż poddawanie relacji intymnych autorytarnej przemocy. Dlatego postanowiłem przedyskutować “Potulną” Dostojewskiego. Raz na jakiś czas muszę porozmawiać o Dostojewskim.

Ale ta mechanika ma też swoją ciemną stronę – powoduje psychologizację całej rzeczywistości międzyludzkiej. Wszystko, co przegrałeś było przez ciebie zawinione, nawet jeśli wylądowałeś w przytułku albo na ulicy. Oto idea naszych czasów – leczenie przez zafałszowanie.

A “fałszywa świadomość” została pogrzebana razem ze “zdechłym psem”.

Agresja

Zdaje się, że słucham profesora, w każdym razie nie studenta i nie doktoranta (na konferencji studencko-doktoranckiej), który nie wypowiada ani jednego dorzecznego zdania, a jest z siebie zadowolony. Mówi, mówi i mówi – nie tylko nie ma z czym dyskutować, ale nie sposób też czegokolwiek sprostować. Można to tylko życzliwie przemilczeć. Ale trzeba niestety przetrzymać.

Gdybym mu przerwał – uznano by to z akt agresji, choć byłby wyzwoleniem. Dlaczego namolnej głupoty nie uważa się za agresywną?