Pojmowanie

W cieniu, raczej w promieniu odejścia Bogdana. Czujemy lepiej jego niezwykłość, na co dzień prawie niewidoczną, tym bardziej teraz odczuwalną.

Był poświęcony swej muzyce bezwarunkowo, chciał i musiał grać, choć perkusja to także wysiłek fizyczny. Zasnął po koncercie, jakby  się zmęczył i udał na odpoczynek, który okazał się wieczny.

Była w nim siła i trwałość uczuciowa, dyskretna, powściągliwa i niezawodna. Powinna nadal działać, skoro ją sobie uświadamiamy.

Czarny tydzień

23 listopada zmarł Profesor Romuald Schild, wybitny archeolog, znawca epoki paleolitu, mąż Krysi, bliskiej przyjaciółki Ani.

26 listopada zmarła Renata Zdanowska, żona Janusza Drzewuckiego, wieloletnia sekretarz redakcji “Twórczości” w jej najlepszym okresie. Byliśmy zaprzyjaźnieni od dawna, a pisarsko ufałem jej bezgranicznie.

28 listopada, w Kołobrzegu, podczas trasy koncertowej, zmarł Bogdan Kulik, świetny perkusista zespołu Old Timers. Mąż Ali, Ojciec Magdy, naszej synowej oraz Moniki, ukochany dziadek siedmiorga wnuków, czworga od Magdy, trojga od Moniki.

Wymowa milczenia

Około roku 1990, za dyrekcji Kazimierza Dejmka, na scenie Teatru Polskiego widziałem i przeżyłem Wiśniowy sad przedstawiany przez Teatr na Tagance, w reżyserii Anatolija Efrosa z Ałłą Demidową w roli Raniewskiej. Przypominałem sobie ten spektakl podczas sobotniej premiery Wiśniowego sadu w reżyserii Krystyny Jandy na tej samej scenie. Demidowa była magnetyczna w swojej grze i do dziś widzę przed sobą jej rozjarzone somnambulicznie oczy. Podobnego magnetyzmu zabrakło w spektaklu Jandy, co jest głównie kwestią aktorską – ani Raniewskiej, ani Łopachina nie da się zapamiętać. Najbardziej wymowne w tym  przedstawieniu są sceny milczenia, zwłaszcza w pierwszej części.

 

 

 

Kwestia smaku

Minister aktualnego rządu polskiego dał w prezencie komisarzowi (ministrowi) Unii Europejskiej, fotografię zniszczonej Warszawy.

Chyba nie pojmuje, że dzięki  Unii Europejskiej żyjemy, od siedemdziesięciu pięciu lat, w czasach pokoju i budowy. A przedtem przez tysiąc lat właściwie, krwawe wojny wybuchały tutaj co pokolenie.

To nie jest jednak kwestia intelektualna, lecz estetyczna.

Bo ten akt to kicz.

 

 

 

 

“Dzikie mięso”

“Pilot od dawna nosi miano jednego z najbardziej zuchwałych pisarzy słowotwórców, który pozwala swoim fabułom i bohaterom poddawać się żywiołowi – czy nawet obsesji -języka. Dzikie mięso zdaje się jednak projektem totalnym – manifestem stylistycznego i dźwiękowego szaleństwa, które nie dba o nic poza zachwytem nad swoją własną swobodą. Trudno tu wyszczególnić osobne postaci czy pojedyncze zdarzenia. Słowa nakładają się na siebie, pytania scalają z odpowiedziami, a plany czasowe wzajemnie wykluczają. Pilot napisał książkę kalambur, książkę puzzle, do których poskładania tylko pozornie przydaje się znajomość poszczególnych zwrotów gwarowych czy wyrobiona intuicja językowa. Do Dzikiego mięsa nie ma jednaj mapy, klucza czy punktowej listy złączek. Poszczególne cząstki przypominają wariacje na temat znanych podań ludowych, przekształconych przez popkulturową maszynkę “wątków wiejskich” czy wreszcie – elementów twórczości samego autora, o którym przecież często pisze się jako o twórcy jednej, wciąż niedokończonej opowieści.”

Cytuję za: Antonina Tosiek, Polściej się nie da, Dwutygodnik. com. Nr 320/321. 

Nasza wnuczka Zosia

https://www.daserste.de/information/politik-weltgeschehen/morgenmagazin/videos/moma-reporter-fluechtlinge-in-polen-100.html