***

Muzeum jako rzeźba społeczna. Koncepcja Janusz Byszewski, Maria Parczewska. Centrum Sztuki Współczesnej, Warszawa 2012.

Serdeczne podziękowanie dla dawno nie widzianych Przyjaciół – za pamięć i ten dar.

***

Kraków i Galicja wobec przemian cywilizacyjnych (1866-1914). Studia i szkice. Redakcja Krzysztof Fiołek, Marian Stala. Universitas, Kraków 2012.

Przyłączam się do gratulacji dla Franciszka Ziejki, któremu rzecz jest dedykowana i dziękuję Kolegom z Krakowa.

***

Platon, Uczta. W przekładzie Andrzeja Serafina. Z komentarzami Benjamina, Chvatika, Gadamera, Halperina, Leara, Nehamasa, Nowaka i Serafina. Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2012.

Piękna edycja, bardzo dziękuję! Zapewne zwłaszcza Piotrowi Nowakowi.

***

Marshall Berman, Przygody z marksizmem. Przełożył Sebastian Szymański. Przedmowa Agata Bielik-Robson. Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2012.

Coś dla mnie…? Z podziękowaniem dla Koleżanek i Kolegów z Krytyki Politycznej.

Pożegnanie

Wczoraj wiadomość, że zmarł Henio Bereza. Wiedzieliśmy, że zabrano Go do szpitala i poddano intensywnej terapii, ale bliższych wiadomości nie było, bo nikt nie był do nich upoważniony. Teraz odszedł w pokoju i już Go nie będzie.

Przed rokiem w jubileuszowej audycji radiowej powiedziałem, że od czasu słynnego okrzyku “Trzymaj się, Marek!”, który usłyszałem w odległej, żarskiej klasie maturalnej, był dla mnie trwałym punktem orientacyjnym współczesnej literatury polskiej. Właściwie był swego rodzaju suwerenem tej literatury, podziwiałem Go, ale nie należałem do wasali. Jego estetyzm wydawał mi się czasem zbyt artystowski, więc nie zawsze się z nim zgadzałem, ale  opinie zawsze brałem pod rozwagę. Ceniłem w nim najbardziej zmysł społeczny, odkrywanie spodnich  czy zakopanych pokładów kultury polskiej i tu był mi prawdziwie bliski. 

Nie przesiadywałem z nim przy słynnym stoliku, ale kiedy, kilka tygodni temu, spotkałem Go ostatni raz w “Czytelniku”, uściskaliśmy się serdecznie. Jak na pożegnanie.

***

Paweł Śpiewak, Pięć ksiąg Tory. Komentarze. Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012.

Dziękuję Pawłowi, za którym staram się nadążyć oraz redaktorowi Burkowi, z którym dobrze mi się współpracuje od lat.

***

Dorota Sieloń-Galusek, Łukasz Galusek, Pogranicze. O odradzaniu się kultury. Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Wrocław 2012.

Podzięka dla autorów i wydawcy.

***

Wywyższeni. Od faraona do Lady Gagi. Muzeum Narodowe w Warszawie 2012.

Dar Krzysztofa Pomiana, redaktora naukowego tej księgi i współautora koncepcji wystawy. Bardzo dziękuję i bardzo polecam, ale obejrzenia wystawy to nie zastępuje!

Łosza

Dzisiaj, w niedzielny poranek, około siódmej, przez przypominającą jezioro rozległą łąkę, która oddziela nas od położonej przy szosie wsi, dostojnym krokiem przeszła klępa łosia z dwoma wyrośniętymi łoszakami i ten widok odebrał mi mowę oraz osłodził gorycz wczorajszej piłkarskiej porażki, którą zresztą nie przejąłem się bardzo.

Właściwie uważam, że jest to zdrowa zimna kąpiel po tych bombastycznych gejzerach “największego sukcesu w XXI wieku”, “największej imprezy w dziejach Polski”. Już tego nie mogłem znosić, więc mam nadzieję, że im wszystkim (politykom, organizatorom, mediotom i kibicom) przejdzie ta dziecięca choroba i zabiorą się wreszcie za porządek w znanej zbyt dobrze organizacji przestępczej.

A poza tym bardzo bawi mnie to, że z dalszych rozgrywek odpadły Polska i Rosja. I na co wam była ta cała “wojna polsko-ruska, “cud nad Wisłą” i “Królowa Korony Polskiej”? A Czechom szczerze biłem brawo, gdyż zwycięstwo zdobyli umiejętnie i okazali się waleczni.

Taka łosza przechodzi koło nas rzadziej niż odbywają się podobne mistrzostwa.

Trzeci świat

Wczoraj prowadzący ambulans ratownicy wyłamali barierę nowo otwartego punktu poboru opłat na autostradzie, ponieważ nie było tego, kto miał ich przepuścić, a wieźli chorego do szpitala. Ten ktoś na pewno zostanie odnaleziony oraz przykładnie ukarany, czym puszyć będą się władze, chwalone przez usłużne media. Poddano, owszem, ostrożnej krytyce dopuszczenie do użytku takich bramek, które nie zapewniały wolnej drogi pojazdom ratowniczym, jest jednak pewne, że ten, kto zezwolił na ich użytkowanie nie zostanie nawet ujawniony, nie mówiąc już o ukaraniu. A przecież dokonano skrytego co prawda, lecz oczywistego przestępstwa, jakim  jest świadome narażanie zdrowia i życia ludzkiego. Tu jednak  chodzi o interesy wielkiej korporacji, nie maluczkiego operatora z jednej budki. Pieniądze z ludzi należy zdzierać bezzwłocznie, ich zdrowie może poczekać! 

Chociaż mnie to boli, to wcale nie dziwi. Jakiś czas temu już napisałem, że podejmuję się dowieść na dowolnym przykładzie, iż dominują u nas zawsze interesy wielkich korporacji, a potrzeby ludzkie są najwyżej ich cieniem. Skoro jesteśmy przy autostradach, warto zauważyć, że stawiana przy tej okazji za wzór  spółka Autostrada Wielkopolska (bo tam jednak karetki przejeżdżają – jakiej trzeba degradacji mentalnej, aby się tym szczycić?) wykorzystuje od lat  system poboru opłat, którego celowość  tylko pozornie jest absurdalna. Mianowicie bramki poboru gęsto tam  postawiono (bywa, że co trzydzieści kilometrów) na autostradowej magistrali, a nie na wjazdach i zjazdach. Kradną one każdemu jadącemu, czyli zwykłemu człowiekowi, prawie tyle samo czasu, ile oszczędza mu jazda autostradą. Można pytać samego siebie nieskończenie, po co budować tak kosztowne drogi, żeby zabierać ludziom czas, ale nie natrafi się na odpowiedź, dopóki nie pojmie się tego, co najprostsze: nie chodzi o twój czas, lecz o zysk kroporacji. Gdyby bramki poboru postawiono na wjazdach i zjazdach (jak jest zwykle w drugim świecie, bo w pierwszym drogi są bezpłatne) musiałoby ich być o wiele więcej, zatem koszta inwestora byłyby odpowiednio wyższe. Więc postawiono je tak, żeby korporacjom pobór ułatwić, a szaraczkom jazdę utrudnić.  To nieprawda, że te autostrady i ich właściciele czymkolwiek różnią się od siebie – chodzi im o to, aby pieniądze zdzierać bezwłocznie i bezwzględnie,   czas  i zdrowie ludzi się nie liczą. Ta neokolonialna ideologia stosowana  jest tak czytelna, jak linie na dłoni, ale publicznie została solidarnie zatajona.

PS (dzisiaj): minister Nowak zwolnił “winnego” operatora. Na zdjęciach ma minę stanowczą i triumfalną.

 

    

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Next Page »