Doświadczenie

Kiedy dokument wyrasta ponad świadectwo, nie tracąc jego wartości, a staje się dziełem sztuki? I czym dzieło sztuki jest bogatsze od dokumentu? Tak zapytywałem samego siebie, oglądając z coraz większym zdumieniem, film Agnieszki Arnold o izraelskiej malarce Ginie Olmer-Rotem. Nie powiem, że dokument staje się dziełem wtedy, kiedy włącza w swoje przedstawienie samowiedzę bohaterki, chociaż sądzę, że jest to warunek konieczny takiego podniesienia, ale jego następną przesłanką  jest tak pełna, jak tylko to możliwe, współodpowiedniość samowiedzy bohaterki i autorki. Kiedy patrzę na ten utwór mam nieodparte wrażenie, że jest on przezroczystą niejako, a jednocześnie bogatą w całą gamę środków  fotograficznych, malarskich, muzycznych i słownych, autoprezentacją bohaterki, którą autorka filmu dokonuje z niezmąconą dyskrecją i niezrównaną perfekcją. Cała ta gama, rzecz jasna, nie jest zestawem użytych środków, lecz ich bezbłędnie zestrojoną kompozycją i to zestrojenie czyni z niej film artystyczny. Tak dokumentalny zarazem, że w obrazach malarki odsłaniający, dzięki przemyślnym zbliżeniom, jej samej nieznane kontury.

Gina Olmer-Rotem nie urodziła się malarką, a przez większą część życia nie przypuszczała nawet, że nią zostanie. Jest jednak polską Żydówką ocaloną z Zagłady i choć w Izraelu zrobiła wiele, aby żyć normalnie, bez ucisku traumatycznej pamięci, to pamięć ta, pewnego dnia, odezwała się w niej prawie nieświadomie i nakazała wziąć pędzel do ręki, nie po to, aby dać świadectwo światu, lecz sobie. Jej obrazy rzeczywiście są trochę szare, jak mówi sama, ale ta ich jednostajna tonacja kolorystyczna buzuje równocześnie tak napiętą dynamiką linii i kształtów, że nie pozwala spocząć naszemu 0ku. Dlatego patrząc na nie przez ten film, słuchając mądrej osoby, odpowiadam sobie cały czas na pytanie, postawione ongiś przez Teodora Adorno: jak jest możliwa poezja po Auschwitz? Jak jest możliwa sztuka po Auschwitz?

Tak, jak każda prawdziwa sztuka – kiedy na ekstremalne wyzwanie czasu osoba autentycznie ludzka odpowiada unikalnie własnym wyrazem.

Moje obrazy są trochę szare. Scenariusz i reżyseria Agnieszka Arnold, zdjęcia Witold Orski, muzyka Agata Zubel, producent Sławomir Jóźwik.

Zapraszam

Informacja promocyjna-Surowcowa w Teatrze Polskim ost

Wybory plemienne

Wczoraj rano w naszym sklepiku kupuję chleb i gazetę, a obok mnie facet, trochę młodszy, czyli koło sześćdziesiątki, podobnie. On swoją gazetę, ja swoją – i nagle on, widząc moją, przeszywa mnie zabójczym wzrokiem. Nie odpowiadam mu tym samym, lecz wybałuszonym okiem odpieram jego napaść.

Żeby było zabawnie, to on mieszka na osiedlu Partyzantów, przy ulicy Gwardii Ludowej, a ja na osiedlu Trylogia, przy ulicy Zagłoby.

A dzisiaj rano okazuje się, że za wycieraczkami samochodów, zatknięto ulotki wzywające do głosowania na Andrzeja Dudę. Ale nie wszystkim, tylko wybranym. Ciekawe skąd wiedzą?

Przypomnienie poematu

Oglądałem, oczywiście, tę debatę (?) prezydencką w TVP, bo skoro mamy powszechne wybory prezydenckie, nie mając ustroju prezydenckiego, to trzeba się nimi interesować. O tym, że prezydenta o umiarkowanych uprawnieniach powinno wybierać Zgromadzenie Narodowe (czyli Sejm i Senat łącznie), a skończyłoby się na paru kandydatach i jednej transmisji telewizyjnej, można tylko pomarzyć.

I co po tej debacie? Dobrze! Przypomniałem sobie wiersz Tadeusza Różewicza:

widzę byle jakie działanie

przed byle jakim myśleniem

 

byle jaki Gustaw

przemienia się 

w byle jakiego Konrada

 

byle jaki felietonista

w byle jakiego moralistę

        

słyszę

jak byle kto mówi byle co

do byle kogo

 

 byle jakość ogarnia masy i elity

 

ale to dopiero początek

 

(Przyszli żeby zobaczyć poetę, w tomie Na powierzchni poematu i w środku. Nowy wybór wierszy, Warszawa 1983.)

 

 

 

Boznańska

Wystawę Boznańskiej już zamknięto, dobry jej wybór jednak powinien być stale dostępny. Ale podług jakiego kryterium wyboru takiego dokonać? Wydaje mi się ono dość oczywiste – jej seryjnie malowane portrety mężczyzn, zapewne na zamówienie, są martwe, żywe natomiast są wizerunki kobiet, zwłaszcza dziewcząt, podlotków, nastolatek – mają magnetyczny błysk w oczach i tajemnicę istnienia w sobie.

Podobnie jak dramatyczne autoportrety malarki, lecz przez odwrócenie – jej oczy coraz bardziej zapadłe, a postać niebyła.