Tezy o sąsiedztwie

Tezy na konferencję w Berlinie:

Berlin – sąsiedztwo

“Zakon polskości”

Skrótowo o tym, co powiedziałem w Lublinie, a propos “zakonu polskości”:

1. Eseje Mieroszewskiego, z których jeden miał tytuł “O reformę zakonu polskości” (“Kultura”, nr 4, 1952), były potrójnie polemiczne: wobec “londyńskiego legalizmu”; wobec ideologii restauracji II RP, zatem także wobec dziedzictwa  II RP; wobec tradycyjnego, to znaczy szlacheckiego głównie  “zakonu polskości”.

2. “Zakon” był rozumiany przez Mieroszewskiego jako wzór, model (patrz jego książka “Modele i praktyka”) typ kultury, odpowiednik współczesnego “habitusu”. Takie modele kultury, w antropologicznym, więc całościowym rozumieniu, są tworem historycznym, poddają się przeto świadomemu działaniu, a ich krytyka jest formą takiego działania.

3. Tradycyjny polski zakon polskości, historycznie ukształtowany został przez szlachtę, a obejmował pewien komplet relacji wewnętrznych i zewnętrznych: wzór rodziny, pokrewieństwa i sąsiedztwa, stosunków międzygupowych i międzypłciowych, a także międzynarodowych (zwłaszcza wobec Rosji i krajów ULB) itp., itd. Klęska Rzeczypospolitej szlacheckiej odcisnęła się klęskowo właśnie na całym tym wzorze i na właściwych mu relacjach państwo-naród-kościół i spowodowała dominację obronnych, prześladowczych, integrystycznych, etnocentrycznych motywów ideowych.

4. Zapewne sam Mieroszewski nie przewidywał, jaka jest głębia historyczna kwestii “zakonu polskości’, choć zajmował się nią przez całe życie. Wiele wskazuje na to, że jesteśmy w dalszym toku reformowania tego zakonu, a całkiem aktualne wydarzenia, starcia i konflikty można rozumieć jako epizodyczne objawy tego historycznego przekształcenia, które potrwa dłużej niż bieżące sezony polityczne, bo co najmniej pokolenie.

Rozwinięcie – po redakcji zapisu.

Wtórna oralność

We wsi Maziarnia, w gminie Wojsławice, powiatu chełmskiego, z inicjatywy mieszkańców wystawiono w roku 2006 tablicę upamiętniającą Stanisława Brzozowskiego, “pisarza i filozofa”, który się tam urodził 28 czerwca 1878 roku.

Tablica, a raczej stella jest godna i gustowna, w stolicy takich szukać ze świecą.

Głównym inicjatorem tego aktu był pan Władysław Kulpa, rolnik, zamieszkały w Maziarni pod nr 62, który, jak mi sam mówił, wiedział o Brzozowskim z tradycji rodzinnej i sąsiedzkiej. Musiała więc ona tym sposobem przetrwać trzy, cztery pokolenia. Wydaje mi się jednak, że to “wtórna oralność”, która weszła w mowę poprzez pismo i druk, czyli głównie gazety,  może nawet telewizję, w której dawniej jakieś poważniejsze wiadomości się trafiały.

Śmiech i płacz

Przeszło tydzień już minął od jubileuszu, jaki wyprawili mi przyjaciele i koledzy, a ja każdego dnia spłacam jakiś dług wdzięczności. Ale było to raczej wesele niż pogrzeb, więc spłaty są przyjemne.

Dwa razy jednak płakałem – przy życzeniach dwojga moich bardzo chorych przyjaciół. Nie mogę im w niczym pomóc, zostało tylko współczucie: płacz.

Atacama

Atacama

Jerzy Giedroyc w Lublinie

program_konferencja

zaproszenie_konferencja

Krążenie

Co na spotkaniu w gdańskiej Świetlicy Krytyki Politycznej? Ciągle to samo – krążymy wokół tego punktu, który nazywam “archimedesowym”, gdyż na nim powinien zostać oparty program lewicy. Punktem tym mogą  być tylko ci (podmiot zbiorowy), z których położenia  “widać” krytycznie całą współczesną rzeczywistość. Ale kim oni są, gdzie są położeni, co widać z ich miejsca? W odpowiedzi na te pytania ciągle się gubimy.

Po gdańskiej dyskusji wydaje mi  się jednak, że jestem bliżej. Dziękuję!

7 października, Swietlica Krytyki Politycznej w Gdańsku

Etos lewicy_spotkanie z A.Mencwelem-1

Osadczuk i Kantor

Przedwczoraj wieczorem przyjacielskie, radosne spotkanie, jubileusz Bohdana Osadczuka  obchodzony u nas, w Uniwersytecie Warszawskim. 90 letni Jubilat mocny jak pień dębu i pełen wigoru, wokół niego wieniec, głównie polski i ukraiński, same indywidualności, właściwie wystarczało patrzeć na twarze i sylwetki, można było nie znać nazwisk. Dziedzice i dziedzictwo  Jerzego Giedroycia.

Wracałem późno i jak to w autobusie, po sutej biesiadzie, zapadłem w siebie, a stłumione odgłosy i przymglone odbitki spotkania we mnie się ważyły. I nagle patrzę – w światło latarni na poboczny przy Radzymińskiej trawnik, wysadzono sławne, monumentalne krzesło Kantora. Co u licha, myślę, przecież ono stało gdzieś pod Oslo?

Nic takiego – otwarto tutaj nowy skład meblowy.

“Ideał sięgnął bruku”? Może tak być powinno?

Wspomnienie z lata

Właściwie siedziałem całe lato na wsi, a najdalsze wędrówki uprawiałem z psem lub po zakupy, tyle co pieszo lub rowerem. Ale kilka razy przejechałem samochodem po północnym Mazowszu: Ostrołęka, Łomża, Płock. Szosy dobre, wyraźna poprawa w ostatnich latach, domów nowych mnóstwo, dostatnich, murowanych, piętrowych, pod dachówką lub blachodachówką, kolorowo tynkowanych, z ogrodami, iglakami, kwietnikami. Zagrody chłopskie znikają, bo nie buduje się już stodół, przy kombajnowaniu na polu nie ma potrzeby: ziarno jedzie do młyna, a słomę się  paczkuje lub worywuje. Więc domy wiejskie nie różnią się od miejskich, zaś Mazowsze zaczyna być jednym długim, przedmiejskiem continuum, prześwietlonym polami, łąkami i lasami.  A na tym przedmieściu coraz częściej zdarzają się  dziełka dawniej niesłychane: koszą trawę (oczywiście kosiarkami) przed ogrodzeniem, pielęgnują tam kwiaty!

Pięknieje nam, można powiedzieć, nasza Polska cała!  Tylko…tylko co? Widziałem jakieś kilkaset takich dostatnich domów i zadbanych ogrodów. Przed żadnym jednak nie chciało mi się zatrzymać i w żadnym nie chciałbym zamieszkać. Dlaczego? Przecież nie dlatego, że mają kanalizację, łazienki, systemy kominkowe i telewizję satelitarną, a może nawet centralne odkurzacze.

Żadnego wdzięku ani czaru, przygnębiajacy brak stylu, w indywidualnych posiadłościach pełna anonimowość.Polskie przedmieście zamieszkuje polska przeciętność, a jej główną cechą jest brak wyrazu, poprawna standardowość, nowoczesna  nijakość.

“Kto jest ten dziwny nieznajomy?” – zapytywał poeta, mając na myśli transcendencję. A mnie gnębi to pytanie w odniesieniu do  immanencji: “kto jest ten dziwny nieznajomy?” – który zamieszkuje naszą ziemię i którym jesteśmy my sami?